Na czym polega sukces Chin?

Bartłomiej Magierowski

W każdym magazynie, w radiu, telewizji coraz głośniej o Chinach! Przyczyna... niesamowity postęp, rozwój, w którym niektórzy dostrzegają nawet zagrożenie i brak stabilizacji na świecie. Znamy już procentowe przyrosty PKB Chin, współczynniki bezrobocia, kurs RMB do dolara, procentowy wzrost gospodarczy poszczególnych miast, znamy wszystkie cyferki i suche fakty, ale tak naprawdę nikt z nas nie zastanawia się, na czym polega ten sukces w Chinach?

Zatwardziali przeciwnicy chińskiego rządu, chińskiego komunizmu powiedzą, że chodzi zapewne o wykorzystywanie taniej siły roboczej, a nawet darmowej siły roboczej, mowa o więzieniach i obozach pracy. Nie wydaje mi się jednak, żeby to był główny czynnik napędzający chińską gospodarkę. Ktoś inny powie, że chodzi o eksport tanich produktów, o niskiej jakości. Może w pewnym stopniu tak, ale największe interesy robi się na drogich produktach, wysokiej jakości, takich jak urządzenia SMD, komputery, specjalistyczny sprzęt pomiarowy, zaawansowane technologie, nowoczesne samochody. Przyczyn może być wiele, ale wszystkie sprowadzają się do jednego – do zwykłej pracowitości.

Pomijając system polityczny wystarczy popatrzeć na ulice, place budowy w wielkich miastach, czy nawet wielkie mosty łączące wioski, które rozdziela jakiś zalew, czy jezioro (jak ma to miejsce w okolicach miasta YueYang, prowincja Hunan). Tutaj po prostu pracuje się ciężko. Nie ważne, czy jest to sobota, czy niedziela, czy wieczór, czy noc, praca wrze. Wieżowce mieszkalne, biurowce powstają tutaj z miesiąca na miesiąc. Pisząc ten tekst odwracam się od czasu do czasu, spoglądam przez okno i co kilka dni widzę, że w nowobudowanym wieżowcu mieszkalnym przybywa kolejne piętro. Jadąc trasą Guangzhou - Shenzhen nawet w nocy, w sobotę widzę w oświetlonych halach fabryk głowy robotników pochylone nad stolikami, lutują kolejne przewody, montują telefony komórkowe, testują baterie, składają zegarki i zabawki. Sytuacja wygląda tak samo w okolicach Yangzhou, jest to mała wioska, jej mieszkańcy zapomnieli już o pracy na roli, stare magazyny, stodoły zostały przerobione na kompleksy budynków fabrycznych z prostymi noclegowniami dla pracowników, wszyscy szyją zabawki pluszowe i zarabiają na tym coraz więcej pieniędzy. Mieszkając dwa lata w Chinach nigdy jeszcze nie jechałem autostradą, która nie byłaby poszerzana, przebudowywana, modernizowana, albo nie krzyżowała się z nowym wiaduktem, kolejną autostradą, czy pomostem. Nowe drogi mają najczęściej pięć, nawet sześć pasów w jednym kierunku. Jak budować hotel w Chinach to już tylko z lądowiskiem dla śmigłowca, przynajmniej trzydzieści pięter, z wielką fontanną przed wejściem i marmurowymi schodami, kolumnami, podłogami. W kraju środka na niczym się nie oszczędza, czy jest to stal, czy węgiel, marmur, granit, jak zabraknie materiału szybko importuje się z Polski, Niemiec, Brazylii, czy w RPA.

Nic nie powstaje bez przyczyny! Drogi nie budują się same, wieżowce nie rosną na drożdżach, fabryki nie są też w 100% zautomatyzowane (może tylko nieliczne), to wszystko to po prostu praca ludzka. Może w Polsce będzie się to kojarzyć z gierkowskim postępem, rozwojem, wykonaniem normy i jeszcze czegoś ponad normę. Pomijając chińskie firmy państwowe, czy te założone przez jakiś polityków, w Chinach chodzi najbardziej o zysk i biznes. Robotnik nie pracuje pod wpływem komunistycznego hasła, on pracuje pod wpływem gotówki, którą dostaje co miesiąc od szefa, może to jest 500 RMB (około 210 PLN), a może 1200 RMB (około 500 PLN), najważniejsze, że te pieniądze zapewniają mu byt, a w lepszych przypadkach może jeszcze pomóc rodzinie i coś z tego odłożyć. Podobne przesłanki kierują wielkim biznesmenem, który otwiera nowy hotel, on nie robi tego dla partii. On buduje wielki kompleks hotelowy po to, aby te pieniądze szybko się zwróciły i aby zarabiał na tym interesie miliony yuanów rocznie. Pracownicy biurowi spędzają w firmie po dziesięć godzin dziennie, zasiadają za biurkiem w soboty i niedziele, ale wcale nikt ich o to nie prosi, nikt ich do tego nie zmusza, to ich wybór. Wszyscy kierują się szansą lepszego zarobku, jakiegoś sukcesu, awansu, a tego nie można dostać bez wysiłku, bez pracy.

Obserwuję czasami jednak inne podejście do pracy. W niektórych fabrykach ludzie wcale się nie przemęczają, pracują wolno, spokojnie, w Polsce taką pracy wykonalibyśmy w pięć godzin, oni popracują osiem godzin. Nie śpieszą się, a ich pulchne twarze świadczą o tym, że na pewno nie głodują, żyją w prosty sposób, ubogo, ale nie w ubóstwie. Nie zmienia to faktu, że pracują na kilka zmian, praktycznie bez przerwy. Nawet jeśli jednostki się obijają cała fabryka musi wykonać jakąś partię produktów w określonym terminie.

Oczywiście ten postęp w kraju środka nie rodzi się z niczego. W pewnym sensie chodzi o wykorzystywanie ludzi słabszych, biedniejszych o niższym statusie społecznym przez bogatych, inteligentnych, czasem może nawet cwanych biznesmenów, czy polityków. Ale czy w Polsce jest inaczej? Na świecie zawsze już tak jest, że „większy zjada małego”. Co ciekawe to tylko Chinom przypisano taką metkę „łamanie praw człowieka + wykorzystywanie taniej siły roboczej”, jakoś nikt nie rozpisuje się o Turcji, gdzie w niektórych fabrykach materiału, przędzy, butów, klapek pracują setki dzieci, małych dzieci. W Indiach to też codzienność, bieda, brak rzetelnej edukacji sprawia, że dzieci muszą pracować, czasem nawet utrzymywać całe rodziny. Widziałem w Chinach żebrające dzieci, najczęściej niepełnosprawne, ale w żadnej fabryce, czy to Guangzhou, czy w Yiwu, Hangzhou, Szanghaju, Shenzhen, Yangzhou, Rugao, Xiamen... nigdy nie widziałem dzieci przy liniach produkcyjnych.

Na pytanie zadane w tytule tego felietonu mam prostą odpowiedź: praca, praca i raz jeszcze praca. Niekoniecznie w imię komunistycznych haseł, ale dla własnego dobra, a przecież dobrobyt poszczególnych obywateli to też dobrobyt całego kraju. Na pewno żadnemu państwu nie zależy na tym, aby jego obywatele byli coraz biedniejsi, przeciwnie – żeby byli bogatsi. I tego chyba można życzyć wszystkim rodakom w ojczyźnie i Chińczykom w Chinach. Budujmy własny sukces, a tym samym przyczynimy się do rozwoju naszej ojczyzny, tylko ciężką pracą, nie ma innej możliwości, o czym przekonali mnie w ciągu dwóch lat Chińczycy.


KOPIOWANIE, PRZEPISYWANIE, CYTOWANIE, PUBLIKOWANIE CAŁOŚCI LUB FRAGMENTU TEKSTU BEZ ZGODY AUTORA JEST ZABRONIONE!!!

Koniecznie dodaj komentarz z konta Facebook!

kuba

komentarz z dnia 5.11.2007, godz. 18:43

trochę bez sensu

Greg

komentarz z dnia 8.2.2007, godz. 17:20

Trochę przekoloryzowane

Ewka

komentarz z dnia 16.12.2006, godz. 23:45

Intersuje się Chinami, a w szczególności społecznymi uwarunkowaniami sukcesu gospodarczego Państwa Środka. Podejście autora tekstu do tego zagadnienia jest ciekawe, ale uważam, że zbyt optymistyczne. Praca, praca, praca- to nie jest złoty środek, wyt

Olunia:*

komentarz z dnia 8.6.2006, godz. 20:02

Jestsuper


 

 

 

© copyright Bartłomiej Magierowski - wszystkie prawa autorskie zastrzeżone