Aparat fotograficzny i ja
Bartłomiej Magierowski
Moja przygoda z fotografią zaczyna się chyba od aparatu Fed, którym rodzice robili nam zdjęcia w czasie wakacji nad Bałtykiem. Swoją drogą był to porządny aparat. Już wtedy chyba zastanawiałem się, jak to działa, co to takiego, wiedziałem też, że samowyzwalacz zawsze wydaje ciekawy dźwięk przed strzeleniem fotki.
W wieku około 10 lat dostałem od ojca pierwszy, własny aparat Villa. Pamiętam, że dominowały wtedy automatyczne "głuptaki", w których niczego się nie ustawiało i tylko przyciskało guzik. Przyznam, że wygląd zewnętrzny takich kompaktów podobał mi się bardziej od Villi. Mój ojciec powiedział mi jednak, że takim aparatem nigdy nie nauczę się fotografować. Chyba miał rację, o czym przekonałem się po latach.
Chodziłem więc ze swoją Villą po domu fotografowałem resoraki, zabawki, klocki lego, psa, koty w ogrodzie, bociany, łąki, drzewa, kwiaty, motyle, pociągi... oj, czego ja nie fotografowałem... W Villi miałem proste ustawienia, brak podglądu ostrości, mogłem się jedynie kierować dystansem od fotografowanego obiektu, pomiaru światła też nie było, za to w wizjerze ukazywały się "ciemna chmurka, jasna chmurka, półchmurka, ciemne słoneczko i słoneczko" - skala ta obrazowała przysłonę. Aparat był prosty w budowie, ale nie każdy mógł go obsługiwać, jeśli nie miał pojęcia o ostrości i przysłonach.
Po kilku latach, mimo iż Villa robiła całkiem fajne fotki wymarzyłem sobie Zenita TTL, o którym wiele słyszałem.
W roku 1999 lub 2000 (już pamięć zawodzi), kiedy to na rynku istniały już poważne lustrznki Canona, Nikona, Minolty, ja ciągle walczyłem o używanego Zenita. Bywałem wtedy kilka razy w komisie fotograficznym i oglądałem różne Zenity. W czasie praktyk zawodowych w hotelu miałem okazję popracować dodatkowo i odłożyć trochę pieniędzy. Ostatecznie udało się, kupiłem całkiem zadbanego Zenita TTL, za kosmiczne (wtedy) dla mnie pieniądze - 75 PLN.
Zenitem TTL fotografowałem koty, żaby, kwiaty, samochody, psy, dzieci, występy ulicznych teatrów... po prostu wszystko. Byłem z tego aparatu bardzo zadowolony, świetna ostrość, piękne kolory, idealny do portretów. Zabierałem go też na wycieczki szkolne i miałem okazję fotografować całą klasę i wszyskie koleżanki (kolegę miałem tylko jednego). W tym czasie zdobyłem więcej wiedzy praktycznej o fotografowaniu. Już wtedy zacząłem zastanawiać się, jak działa zoom i autofokus, o których tylko czytałem, ale nigdy nie trzymałem takiego aparatu w ręce.
Gdy w roku 2003 dostałem ciekawą pracę i w ciągu zaledwie miesiąca miałem wyjechać po raz pierwszy za granicę - do Chin. Poprosiłem szefa o pożyczkę na poczet przyszłych wypłat i postanowiłem kupić Pentaxa MZ30 z obiektywem Tamron 28-70mm. Wiedziałem, że lecąc do Chin z Zenitem narobię sobie obciachu. Nie miałem tam ani autofokusa, ani zooma. Szef oczwyiście się zgodził, zresztą sam był później na większości zdjęć z Chin. Pobiegłem szybko do sklepu fotograficznego i zakupiłem nowego Pentaxa. Oczywiście zawsze planowałem kupić niezawodnego i sławnego Nikona, ale nie miałem takich funduszy, a Pentax był akurat w promocji.
Pamiętam cała rodzina oglądała, jak to wspaniale funkcjonuje autofokus, ten dźwięk silniczka i magiczny ruch pierścieni obiektywu, to było to. Marzenia się spełniły.
Od połowy 2003 roku mieszkałem w Chinach. W roku 2004 kupiłem razem z narzeczoną Nikona Coolpix 2200 i pochłonęła mnie fotografia cyfrowa. Łatwe fotografowanie, mocne kolory, dobry kontrast, szybkie kopiowanie zdjęć, możliwość poprawek w Adobie i publkowanie w sieci. Zdjęcia były ładne, dobrze nasycone, ale były inne niż te z Pentaxa. Nie było mowy o dobrym zbliżeniu (padała jakość), a już na pewno o głębi ostrości. Cyfrowy Nikon fotografuje sam i ja nie miałem na to wielkiego wpływu (brak manualnych ustawień takich jak ISO, czas, przysłona, tylko gotowe programy), lustrzanki pod tym względem na pewno są lepsze.
Tym sposobem powróciłem do Pentaxa, ale wymyśliłem, że potrzebuję mocniejsze zbliżenie. W sylwestra roku 2005 wybraliśmy się na zakupy do Hong Kongu i nabyłem obiektyw Sigma 70-300mm. Odwiedziłem pięć sklepów, gdy w jednym mówiłem, że w Polsce mam taniej, "uprzejmy" sprzedawca odesłał mnie do Polski. Ostatecznie ktoś podał rozsądną cenę.
W chwili obecnej posiadam więc Nikona Coolpix 2200 i Pentaxa MZ30 z obiektywami Tamron 28-80 i Sigma 70-300. Na tej stronie zobaczycie wiele zdjęć cyfrowych z Nikona, ale powracam powoli do lustrzanki. Kupiłem nawet skaner, żeby podzielić się z Wami osiągnięciami i wynikami z Pentaxa.
Jak się okazło niedawno zdjęcia po skanach nigdy nie są idealne, nawet po wyostrzeniu, poprawieniu kolorów, jasności i kontrastu. Tak samo, jak zdjęcia z przeciętnej cyfrówki nigdy nie są zachwycające, a brak ustawiania przysłony i czasu to kolejna wada, która wręcz zabija uroki fotografii. W sierpniu 2006 roku zdecydowałem się zakupić bardziej profesjonaly aparat, cyfrową-lustrzankę Nikona D70s i dosyć dobry obiektyw Sigma 24-70mm. Próbuję uzyskać jeszcze lepsze rezultaty w sztuce fotografii. Tym samym na stronie Chiny XXI możecie podziwiać zdjęcia z czterech różnych aparatów, wykonane przeze mnie i moją żonę.
Zapraszam do galerii!!!
KOPIOWANIE, PRZEPISYWANIE, CYTOWANIE, PUBLIKOWANIE CAŁOŚCI LUB FRAGMENTU TEKSTU BEZ ZGODY AUTORA JEST ZABRONIONE!!!
© copyright Bartłomiej Magierowski - wszystkie prawa autorskie zastrzeżone