DZIENNIK
moje zapiski z życia w Chinach
CZYTAJ OD POCZĄTKU, LUTY 2006<<<poprzednie wpisy | następne wpisy>>> |
Środa, 3 sierpień 2022 |
Nancy Pelosi odwiedziła Tajwan, wszystkie media podgrzewają atmosferę i często w nagłówkach stosują sformułowanie: "Świat wstrzymuje oddech". Przeciętny Chińczyk w Chinach kontynentalnych uznaje Tajwan za część Chin. Dla nich jest to nadal zbuntowana wyspa. Chińczycy nie lubią, gdy mówi się, że Tajwan to niezależne, demokratyczne państwo. Tajwan patrzy na to oczywiście inaczej. Uważają się za niepodległy kraj i liczą na wsparcie Stanów Zjednoczonych w tej kwestii. Warto poczytać sobie o historii Chin, wojnie domowej i ucieczce Kuomintang na Tajwan. Nie od dziś wiadomo, że USA zwalczają Chiny, które stały się potęgą gospodarczą. Amerykanie lubią własną wersję porządku świata od Ameryki Południowej, przez Afrykę po kraje arabskie i Azję. W Afryce sporo stracili, bo Chiny dosłownie przejęły wiele krajów afrykańskich (nie w sposób militarny, a przez inwestycje i uzależnienie ich od chińskich pieniędzy, pożyczek itp.). Europa i Ameryka Północna za późno obudziły się w tej kwestii i czują już oddech Chińczyków na plecach. Hegemonia Ameryki powinna trwać nadal, ale USA ma zbyt wiele własnych problemów związanych z Covidem, bezdomnością, systmem opieki zdrowotnej, a teraz także zaangażowaniem w wojnę na Ukrainie. Oczywiście Amerykanie nie mają problemu z inwestowaniem w wojny, z wysyłaniem wojska w różne rejony świata, testowaniem nowych broni, zdobywaniem doświadczeń na polu bitwy. Czy temu ma służyć prowokacja Chin i wizyta Nancy Pelosi na Tajwanie? Wojna Chiny-Tajwan byłaby na rękę Amerykanom. Wizerunkowo i dyplomatycznie byłaby to porażka Kraju Środka. Tylko, czy prowokowanie Chińczyków nie jest zbyt ryzykowne dla całego świata? Czy Amerykanie dobrze to skalkulowali? |
Sobota, 29 październik 2022 |
Ciekawostka na dzisiaj - kobiety w Chinach zwykle nie zmieniają nazwiska po ślubie. Nie ma zwyczaju, aby przyjmować nazwisko męża. Małżeństwa o tym samym nazwisku to rzadkość w Kraju Środka, może to wynikać z przypadku jeśli już. Chyba nigdy wcześniej o tym nie wspominałem w moich Dziennikach. Co ciekawe to dzieciom można nadać też różne nazwiska np. synowi nazwisko dziadka (bo ojciec ma inne), a córce nazwisko po matce. Jeśli zestawimy imiona i nazwiska jednej rodziny to w zasadzie nikt się nie domyśli, że są spokrewnieni. Wyobrażacie sobie coś takiego (w przełożeniu na polskie realia): Janina Nowak to żona Mariusza Kowalskiego, a ich dzieci to Natalia Kwiatkowska i Jarek Kowalski. |
Poniedziałek, 21 listopad 2022 |
Kiedyś były opaski, tatuaże, później opaski elektroniczne - teraz wystarczy smartfon i można śledzić/rozpoznać więźnia. Tak właśnie działa system w Chinach. Można to określić jako nowoczesny totalitaryzm z pozornym uśmiechem. Ludzie korzystają z nowych technologii, mają tyle aplikacji, mapy, lokalizacje, opinie o restauracjach, taksówki, płatności, karty stałego klienta, bilety, wejściówki, po prostu wszystko. Pośród tego wszystkiego jest aplikacja dotycząca zakażeń Covid. Znajoma odwiedziła koleżankę. Okazało się, że w rejonie około 5km od mieszkania koleżanki wykryto przypadek Covid. Tym samym naszej znajomej zmieniono status z zielonego na żółty, co oznacza testy i podejrzenie koronawirusa. Ludzie w Chinach mają tego dosyć, a i tak wytrzymali najwięcej. Nauczeni są posłuszeństwa wobec władz i uczą tego już od przedszkola. Pisałem o tym kilka razy. Co prawda w Kraju Środka co 100 lat dochodziło do jakiejś rewolucji, powstania, ale chyba nie tym razem. Tym razem władza ma naprawdę solidną broń do walki z nieposłusznymi obywatelami. Najtragiczniejsze i ironiczne jest to, że tym narzędziem jest smartfon, który każdy dobrowolnie nosi przy sobie. Nieliczni noszą je z przymusu, bo bez niego nie ma aplikacji Covidowej, bez niego nie kupi się biletu na pociąg czy samolot. W formie buntu możesz po prostu zostać w mieszkaniu (twój smartfon też tam będzie). |
Wtorek, 20 grudzień 2022 |
Od początku grudnia władze chińskie zniosły ograniczenia związane z Covid-19. Wydawało by się, że Chińczycy wybiegną na ulice i będą wyrzucali maseczki, ale jest przeciwnie. Po tak długiej izolacji dochodzi teraz do wielu zakażeń, a społeczeństwo chińskie jest przerażone. Oczywiście są grupy ludzi, którzy mają dosyć ograniczeń i cieszą się ze zmian. Jednak większość moich znajomych podchodzi do sprawy inaczej. Nie posyłają nawet dzieci do szkół. Znają wiele osób, które już są zakażone, mają wysoką temperaturę. Unikają kontaktów z innymi. Ograniczają wyjścia do minimum, na ulicach jest nadal pusto. Domyślam się, że po tak długiej izolacji teraz szaleje tam nie tylko Covid, ale też zwykła grypa i inne zakażenia górnych dróg oddechowych. Tam jest dużo ludzi, wieżowce mieszkalne mają zwykle po 30-50 pięter (ile więc osób korzysta np. z jednej windy). Nawet, gdy te wyjścia są ograniczone do minimum to i tak wiele osób ma styczność ze sobą w metrze, w autobusach, taksówkach, na granicy z Hong Kongiem itp. Ponoć wielu Chińczyków już leży w szpitalach. Wydawało się, że to będzie wielki koniec testów, szczepień, kwarantanny, ograniczeń w przemieszczaniu się itp. Niewiele się zmieniło, może poza obowiązkowymi testami. Różnica jest tylko taka, że wcześniej to władza narzucała restrykcje, a teraz obywatele w obawie przed pandemią narzucają je na siebie sami. |
Niedziela, 22 styczeń 2023 |
Dużo się teraz pisze w polskiej prasie o demograficznym problemie Chin. Brakuje dzieci, zemściła się polityka jednego dziecka. Będzie brakowało rąk do pracy i przybywa ludzi starszych. Pomija się jednak dwie praktyczne kwestie. 1. Nie każda rodzina przestrzegała polityki jednego dziecka. Było wiele niezarejestrowanych dzieci. Czasami lokalni urzędnicy byli przekupieni i rejestrowali nowonarodzone dziecko, które w teorii było nielegalne. Dziwnie to brzmi, ale tak było. 2. Starsze osoby nie podlegają żadnemu obowiązkowemu systemowi emerytur czy ubezpieczeń. Tym samym to nie państwo będzie utrzymywać tych staruszków, a ich własne dzieci i wnuki. Wiele osób na to stać, tym bardziej, że życie na wsi jest stosunkowo tanie. Wiele osób sprowadza też dziadków do dużych miast. Opiekują się nimi, a dziadkowie w zamian spędzają czas z wnukami. Pozy tym "emeryci" w Chinach są dosyć aktywni: grupy taneczne w parkach, spacery, spotkania, zespoły muzyczne, a na wsi nieco hazardu - mahjong i karty. Powiecie pewnie, że starsi ludzie obciążą system opieki zdrowotnej - no właśnie też nie. Jak nie jest zapłacone z góry to w Kraju Środka nikogo się nie leczy na kredyt. Smutne, ale takie są realia i wspominałem o tym kilka razy. Moi teściowe mają emerytury, ale to dzięki składkom jakie zapłaciła moja żona i jej brat. Co śmieszne to nie były nawet jakieś duże składki. Ten system był zależny od lokalizacji i rodzaju pracy. Dziadkowie i rodzice żony byli traktowani jako pionierzy, którzy zagospodarowali niezamieszkane tereny, stąd ten przywilej emerytalny. Ten system jest dosyć złożony. Na pewno nie jest to dla budżetu Chin takie obciążenie jak ZUS w Polsce. U nas ciągle się podnosi składki i ciągle mówi o niskich emeryturach. Mamy się o co martwić na "naszym podwórku". O demografię Chin naprawdę nie musimy się tak bardzo martwić. |
<<<poprzednie wpisy | następne wpisy>>> |
© copyright Bartłomiej Magierowski - wszystkie prawa autorskie zastrzeżone