Bezpieczny import z Chin!

DZIENNIK

moje zapiski z życia w Chinach

CZYTAJ OD POCZĄTKU, LUTY 2006
<<<poprzednie wpisynastępne wpisy>>>

Sobota, 15 luty 2014

Większość dwudziestolatków i trzydziestolatków w Polsce miała do czynienia z Lego i innymi zabawkami tego typu. Ludzie wiedzą mniej więcj co kupić swoim dzieciom i jak się tym bawić, dziadkowie też sobie jakoś z tym radzą. W Chinach jest inaczej, bowiem większość trzydziestolatków dorastała w ubogich warunkach - w najlepszym wypadku mieli książki, zeszyty, długopisy, czasem jakieś drobne zabawki. Ogólnie jednak pojęcie "zabawek" w Kraju Środka było obce. Dwudziestolatkowie żyli już w lepszym okresie, ale zabawki nie były tak ogólnodostępne, w zasadzie nie było nawet sklepów z zabawkami, a to co było produkowane to głównie eksport. Dlatego teraz chińskie mamy i ojcowie nie radzą sobie z wyborem zabawek i z ich obsługą. W zasadzie uczą się tego razem z dziećmi i bawią się z nimi, bo sami nie mieli takiej okazji. Co prawda posługują się I-Phonami, ale założenie kasku na ludzika Lego to już bardziej skomplikowana czynność ;-). Pewien znajomy popsuł też dosyć szybko auto zdalniesterowane synka, bo nie wiedział, jak je obsługiwać. Niektórym włożenie baterii do zabawki też sprawia trudność. Oczywiście z nikogo się nie naśmiewam, ale te różnice pokoleniowe w kwestiach technologii i zabawek są niebywałe. Co mają powiedzieć dziadkowie tych wnuczków, którzy mają teraz praktycznie wszystko? Widziałem jak dziadkowie po prostu dają zabawki maluchowi i zostawiają go z tym "problemem", bo sami nie wiedzą jak się bawić. Nie mówię tu tylko o jakiś robotach czy konsolach, ale o zupełnie prostych zabawkach dla niemowlaków, niektórzy dziadkowie nie wiedzą nawet jak się angażować w zabawę. Tak więc teraz chińskie maluchy mają wszystko, ale nie mają odpowiednich kompanów i nauczycieli zabaw wśród dorosłych.

Niedziela, 9 marzec 2014

W Chinach kupno auta nie stanowi już żadnego problemu. Ceny modeli wyprodukowanych w Europie są oczywiście znacznie wyższe ze względu na cło - Chiny promują własny przemysł samochodowy. Mimo to wielu mieszkańców Kraju Środka jeździ Mercedesami, BMW, Audi, czy nawet Jaguarami, Ferrari i Maseratti. Dla klasy średniej posiadanie jednego lub dwóch aut to już nie marzenie, ale standard. Pojawił się jednak inny problem - w dużych miastach, gdzie korki i smog stanowią poważny problem często ogranicza się lub nawet wstrzymuje wydawanie nowych numerów rejestracyjnych. Znajoma kupiła nowego VW Golfa za około 80000 PLN (w przeliczeniu). Może trudno w uwierzyć, ale uzyskanie tablic rejestracyjnych kosztowało ją dodatkowe 13000 PLN! Mieszka w Guangzhou i uczestniczyła w internetowej aukcji, gdzie można uzyskać numery dla auta. Nie można tych numerów sprzedawać, zamieniać czy rejestrować nowe auto i zachować stare numery. W licytacji nie widziała, jaka jest kwota minimalna i maksymalna, sama decyduje ile moża zaoferować za nowy numer rejestracyjny. Okazało się, że dzięki kwocie 27000 RMB udało jej się wygrać licytację. Śmiałem się, bo powiedziałem jej, że za taką kwotę wiele osób w Polsce po prostu kupuje auto. Chińczycy tak szybko się bogacą, że władza bardzo często nakłada różne kary, opłaty dodatkowe itp. Dotyczy to właśnie samochodów, nowonarodzonych dzieci (to się powoli ma zmienić), miejsc zameldowania, dostępu do szkół itp. Nie mówię tu nawet o łapówkach, ale oficjalnych opłatach. Co ciekawe to Chińczycy dosyć pokornie do tego podchodzą i płacą, nie buntują się - czyli po prostu stać ich na te opłaty.

Poniedziałek, 10 marzec 2014

Kiedyś postęp w Chinach mnie zachwycał, później mnie przerażał, a teraz już nie wiem jak to komentować, jest szokujący! Próbuję sobie czasem wyobrazić te mega-tony stali, betonu, szkła, aluminium itd. które są wykorzystane w budowie metra, wieżowców, tunelów... Zdarza się, że w jakimś mieście bywam 1-2 razy w roku. Okazuje się, że w tym czasie przybyły dwie linie metra, powstały cztery nowe drapacze chmur, a centrum handlowe wydłużyło się o kilometrowy pasaż podziemny. Prędkość budowy, przebudowy jest po prostu szokująca! W Polsce często nie da się zrobić metra, a w Shenzhen na przykład wycięto drzewa, przesunięto chodnik, położono nową nawierzchnię i ulica przesunęła się o cały pas. Obok stawia się mur i wykonuje głębokie wykopy pod metro. Nie twierdzę, że to jest bardzo ekologiczne, ale w Chinach jak coś trzeba zbudować kosztem zieleni, kosztem wyburzenia innych, starszych budynków to nie podlega to żadnym dyskusjom. Martwię się tylko, że któregoś dnia natura się za to wszystko zemści, bo akurat w Kraju Środka wiele rejonów jest zagrożonych powodziami, trzęsieniami ziemi czy tajfunami i tsunami.

Piątek, 25 kwiecień 2014

W Chinach 'rozluźniono' przepisy dotyczące jednego dziecka. Teraz wiele par może starać się legalnie o drugie dziecko. W rzeczywistości wiele osób (niektóre znam osobiście) ma już drugie dziecko, które nie jest zarejestrowane. Obecnie, aby uzyskać zgodę na drugiego potomka należy przygotować 16 różnych dokumentów! Przepisy są różne dla różnych rejonów, wszystko zależy od tego, czy pierwsze dziecko to chłopak czy dziewczynka, czy jeden z rodziców jest jedynakiem itp. W Kraju Środka dziecko to taki 'mały cesarz'. Widzę, jak bardzo babcie, dziadkowie ubóstwiają wnuczki, prześcigają się w zajmowaniu się maluchem, kupują różne cuda, specjalną biżuterię, buciki, organizują odpłatne, profesjonalne sesje zdjęciowe itd. Dochodzi jednak do sytuacji, że te rozpieszczone wnuczki, synkowie i córeczki nie chcą 'konkurencji' jakim jest rodzeństwo. Może brzmi to absurdalnie, ale w tak materialistycznym świecie starsze dzieci martwią się już teraz o podział majątku, a niektóre deklarują wprost, że zabiją nowonarodzonego brata lub siostrę. Straszne, ale prawdziwe.

Wtorek, 13 maj 2014

Pamiętam jak kilka lat temu kilku Polaków wspominało w czasie wizyty w Chinach, jak to się mówi, że pracują za miskę ryżu. Stwierdzili, że chyba pracują, ale za złotą miskę ryżu. Czytałem właśnie na temat rankingu płac i wyszło na to, że teraz to Polacy w Unii Europejskiej pracują za przysłowiową 'miskę ryżu'. Obserwując płace w Chinach dochodzę do tego samego wniosku. W miastach, praca biurowa, na przykład handlowcy, spedycje itp. zarabiają netto około 3000-4000 PLN. Bardziej doświadczeni pracownicy mogą śmiało liczyć na wyższe pensje. W fabrykach bardziej wykwalifikowani robotnicy także zarabiają około 1600-2500 PLN netto, warto dodać, że pracodawca zapewnia wyżywienie i zamieszkanie. Oczywiście nie ma też takich obciążeń pensji jak nasz ZUS czy podatki. Wygląda więc na to, że w Polsce ludzie zarabiają mniej niż ci wykonujący te same prace w Chinach. Smutne, prawda?! Staliśmy się tanią siłą roboczą już nie tylko Euorpy, ale Świata.

<<<poprzednie wpisynastępne wpisy>>>

 

 

 

© copyright Bartłomiej Magierowski - wszystkie prawa autorskie zastrzeżone