DZIENNIK
moje zapiski z życia w Chinach
CZYTAJ OD POCZĄTKU, LUTY 2006| <<<poprzednie wpisy | następne wpisy>>> |
Sobota, 16 listopad 2013 |
Jakiś czas temu miałem okazję obserwować, jak gwałtownie zmieniają się wioski na przykład w prowincji Hunan. Wspominałem o tym wcześniej - wszystkie rodziny jak na rozkaz przebudowały swoje domy! Z małych wiejskich chatek wyrosły kamienice wysokości 3-4 pięter. Im wyższy dom - tym lepszy status rodziny, takie jest myślenie. Niestety prowadzi to czasami do tragedii. Dwóch zwaśnionych sąsiadów, jeden z nich Zhang usłyszał od drugiego, że nie ma prawa budować wyższego domu i że jest nieudacznikiem. Konflikt trwał jakiś czas, aż Zhang postanowił się zemścić. Porwał wnuczka swojego sąsiada, 8 letniego chłopca. Towarzyszyły mu dwie dziewczynki w wieku 9 lat. Początkowo planował zabić tylko chłopca, ale bał się, że dziewczynki będą świadkami, ostatecznie zabił troje dzieci. Szokująca zbrodnia i może trudno ją zrozumieć, chora zawiść. W Chinach niestety status materialny jest istotnym wyznacznikiem w życiu. Jeśli ktoś gardzi drugim człowiekiem wskazując na to, że jest biedny, nie radzi sobie, nie ma dużego domu, nie jeździ nowym samochodem wówczas jest to bardzo poważna obelga. Zwykłe wyzwiska w Chinach nie są tak bolesne jak właśnie wyciąganie kwestii finansowych. Sam byłem świadkiem takich sytuacji. Wielu młodych Chińczyków pozoruje bogatszych niż są w rzeczywistości. Bez tego nawet rodzina nie szanowałyby ich. Nic jednak nie usprawiedliwia tak strszliwej zbrodni, zabić trójkę dzieci - bo sąsiad ma wyższy dom?! Chore... |
Czwartek, 21 listopad 2013 |
Mam kolejny dowód na to, że Chińczykom się coraz lepiej powodzi. Pamiętam, jak w 2005 roku kupowałem jakieś spodnie to często były za ciasne w pasie. Żartowałem, że w Chinach spodnie dla facetów są wcięte w talii. Mój znajomy Polak bardzo się z tego śmiał, ale takie były realia. Jeansy często ciasne w pasie lub nawet w udach, a dresy miały super-mocne gumki, tak że opinały brzuch. Nie jestem jakimś pasibrzuchem, ale ich odzież była naprawdę ciasna, na szczupłych, czy wręcz chudych chłopaków. Teraz jak obserwuję to się zmienia... spodnie są dostępne w większej gamie rozmiarów i już nikt ich tak ekstremalnie nie zawęża. Oczywiście nadal przeważają 'szczuplejsze' wersje, ale dostępne są także takie dla większych facetów. Patrząc na chińską młodzież ta tendencja się utrzyma, będzie zapotrzebowanie na odzież XL ;-). |
Poniedziałek, 25 listopad 2013 |
Może trudno w to uwierzyć, ale 'sprzątanie mieszkania' to raczej obce pojęcie w Chinach. Zresztą wygląda to podobnie w przypadku biura, biurka itd. Nie ma po prostu zwyczaju sprzątania, układania rzeczy, odkładania na miejsce, wycierania kurzy, mało kto używa odkurzaczy. Oczywiście są ludzie, którzy bardziej dbają o czystość, są też fleje. Ogólnie jednak ludzie nie przywiązują takiej uwagi do czystości, jak u nas. Wynika to z prostego faktu: wiele osób pochodzi ze wsi, a tam życie jest skromne, czasem oprócz zwykłych stołów i krzeseł nie ma wielu mebli - więc gdzie wycierać kurze? Nie ma też pięknych podłóg tylko beton, klepiska. Po co odkurzacz? Mopy? Dopiero w mieście to się trochę zmienia, ale nie spotkałem jeszcze typowo chińskiej rodziny, która miałaby odkurzacz czy płyn do wycierania kurzy, mycia podłóg itd. Oczywiście są wyjątki, których może nie znam... Nie twierdzę, że Chińczycy nie dbają o czystość, tylko po prostu nie mają 'know-how' w kwestii porządków. Często też korzystają z pomocy sprzątaczek, firm sprzątających, bo te mają wiedzę, umiejętności i chemię, która działa cuda i chińskie mieszkania lśnią. Zdarza się też często, że jest gospodyni i otaczają ją warstwy kurzu, ogólny bałagan i tak jest w domu i na przykład w biurze, gdzie pracuje. |
Piątek, 10 styczeń 2014 |
Znowu długo się nie odzywałem, trochę nadmiar obowiązków. Poza tym święta, a to też dodatkowe obowiązki, mało odpoczynku. Nasza dobra znajoma wychodzi za mąż - wspominałem o tym, narzeczony mundurowy. Co ciekawe jej rodzina jest dosyć liberalna, powiedziałbym nawet, że anty-komunistyczna. No, ale córka się starzeje, kandydatów mało, więc może być i wojskowy. Zadziwiła mnie za to inna informacja. Siostra tego wojskowego zaproponowała, że ona wyłoży 1 milion RMB (w przeliczeniu około 500 tysięcy złotych) i niech rodzina panny młodej wyłoży drugie tyle na PRZYJĘCIE ŚLUBNE! Rozumiecie, 1 milion złotych na organizację przyjęcia? Krew mnie zalewa, jak pomyślę sobie o tych ludziach na wsi, którzy żyją za 5 RMB dziennie, albo te ubogie szkoły, wiejskie przychodnie. A tutaj ludzie chcą wyłożyć milion na przyjęcie. W Chinach nie ma nawet wesel, nie ma orkiestry, nie ma tańców, jest obiad, jakieś zabawy, loterie, toasty itp. Czyli jak wydać ten milion w jeden dzień? Gości możnaby dowozić helikopterami, wynająć całe piętro w najdroższym hotelu, zatrudnić setkę hostess, jedzenie sprowadzić z Japonii, Korei, Francji i Włoch, kupić 100 telewizorów LED i zrobić loterię dla gości, pić tylko francuskiego szampana... i tak jeszcze zostanie sporo kasy... nie wiem, ludzie są chorzy. Biorąc pod uwagę koszty usług w Chinach to naprawdę nie wiem, jak wydać takie sumy na jedno przyjęcie. Rodzina panny młodej na szczęście się na to nie zgodziła. |
Czwartek, 30 styczeń 2014 |
Rozpoczął się Rok Konia! Już nie będę jak co roku pisał o tradycjach, jedzeniu, symbolice itp. Chciałem tylko zwrócić uwagę na jedną rzecz... Chińczycy bardzo często w ten dzień życzą sobie - dużo pieniędzy! Wręczają sobie także czerwone koperty z gotówką w środku. Przyznam, że z roku na rok te koperty stają się coraz grubsze. Społeczeństwo się bogaci! Problem w tym, że jak komuś się gorzej wiedzie i nadchodzi Nowy Rok to musi się przygotować na większe wydatki i kredyty. Jeśli w rodzinie jest nowonarodzone dziecko lub są nowożeńcy to wszyscy wujkowie, ciotki, kuzyni wręczają im koperty na Nowy Rok. Poprzeczka wartości tych kopert jest coraz wyższa. Na początku, gdy byłem tu pierwszy raz rodziny wręczały sobie 50-100 RMB (25-50 PLN). Teraz zaczynają szaleć, bo standardowe kwoty to 500-800 RMB, a zdarzają się nawet tysiące. Jeszcze trochę to zmienią tradycję i zamiast kopert będą czerwone walizki! Ha ha! Ucieszyliby się producenci walizek. Ogólnie chodzi mi o to, że z jednej strony ludziom się dobrze powodzi, z drugiej trochę im uderza do głowy. Mam znajomych, którzy się zmienili przez pieniądze, są inni, niby bardziej światowi, ale też zarozumiali. Czasami mam wrażenie, że zapominają o innych - o wyzysku, o biednych prowincjach, o sile roboczej, której ciężko się żyje w dużych miastach, są drugą kategorią ludzi. Czasami te życzenia "pieniędzy", ten cały materializm, to porównywanie się, prześciganie staje się męczące i trudno mi to zrozumieć. Pieniądze warto mieć, ale jednak zdrowie i szczęśliwa rodzina są najważniejsze! |
| <<<poprzednie wpisy | następne wpisy>>> |
© copyright Bartłomiej Magierowski - wszystkie prawa autorskie zastrzeżone

