Bezpieczny import z Chin!

DZIENNIK

moje zapiski z życia w Chinach

CZYTAJ OD POCZĄTKU, LUTY 2006
<<<poprzednie wpisynastępne wpisy>>>

Poniedziałek, 7 wrzesień 2015

Nasza znajoma Chinka spodziewa się drugiego dziecka. Jak się okazuje postanowili 'urodzić' dziecko korzystając z wszystkich możliwych (oczywiście odpłatnych) udogodnień. Za odpowiednie pieniądze zleciła już cesarskie cięcie. Korzystając z jakiś znajomości ma przypisanego dobrego lekarza. Wynajęła dodatkowo prywatną pielęgniarkę tylko dla siebie i dziecka. Zastanawiała się jeszcze nad indywidualnym pokojem po cesarskim cięciu, ale koszt wyniósłby około 10000 PLN za 6 dni. Z jednej strony Chiny to tani kraj, można na przykład w 5-6 osób zjeść świetny obiad w przyzwoitej restauracji za 100-150 PLN, a z drugiej strony istnieją różnego rodzaju opłaty za szkoły, przedszkola, szpitale, usługi specjalistyczne itp. Coraz częściej te usługi są po prostu droższe niż w Europie.

Wtorek, 15 wrzesień 2015

Nawiązując jeszcze do poprzedniego wpisu... odnośnie bardzo drogich usług. Pewne małżeństwo w mieście Jiaxing w okolicach Szanghaju płaci teraz za żłobek w przeliczeniu około 1500 PLN miesięcznie. Kwota ta pokazuje, jak bardzo zmienia się wartość pieniądza w Chinach. Stereotypy 'za miskę ryżu' są już bardzo nieaktualne, bo za przysłowiową miskę niczego w Kraju Środka nie uzyskamy już.

Poniedziałek, 28 wrzesień 2015

Mam często do czynienia z zabawkami chińskiej produkcji wykonanymi dla polskich importerów i tymi dostępnymi w chińskich sklepach, na rynek chiński. Ze smutkiem muszę przyznać, że to co trafia do marketów, hurtowni i sklepów zabawkowych w Polsce jest po prostu gorszej jakości! Oczywiście dużo zależy od ceny i konkretnej zabawki, ale coraz więcej wyrobów na polski rynek jest po prostu tanich i słabych. Teoretycznie posiadają CE i spełniają jakieś normy, chociaż w praktyce różnie z tym jest. W Chinach nie ma wielu norm, nie ma CE, a jednak wizualnie i funkcjonalnie zabawki są lepsze. Jedyny zarzut - te elektroniczne są po prostu za głośne. Za to są robione na bogato - diody, dźwięk, ruch, mowa itd. W Polsce podobne zabawki są zwykle dwu- lub trzykrotnie droższe, bo płacimy za certyfikat, pakowanie, transport, cło, podatek, większe marże i przede wszystkim licencję danej marki. W Chinach jest dużo oryginalnych, licencjonowanych zabawek, ale też nadal jest wiele podróbek, produkowanych bez zgody właściciela danego znaku towarowego. Ostatnio porównałem zestaw zwykłych plastikowych żołnierzyków. Te w Polsce wyglądały bardzo kiepsko, niewyraźne twarze, pozostałości plastików z formy wtryskowej, maksymalnie ograniczony zestaw do kilkunastu elementów. W Chinach wyraźne postacie, dodatkowe pojazdy i broń, brak jakichkolwiek sterczących plastików - po prostu lepsza jakość. Przyjęło się już, że 'chińszczyzna' to słaba jakość, ale to jest właśnie chińszczyzna na polski rynek, bo ta chińszczyzna na ich rodzimy rynek jest już coraz lepsza. Przykre, smutne, ale niestety prawdziwe. Poza tym Chiny przeżywają zabawkowy boom - aukcje online, sklepy z profesjonalnymi zabawkami i gadżetami elektronicznymi, specjalne promocje i prezentacje zabawek. Jeszcze 10-20 lat temu praktycznie nie było sklepów z zabawkami, a jedynie jakieś stoiska, stragany. Obecnie dziadkowie i rodzice kupują coraz więcej firmowych, pomysłowych i droższych zabawek. U nas owszem są również przyzwoite zabawki, ale ceny są zdecydowanie wyższe niż w Chinach (nie chodzi tylko o różnicę w kosztach importu i transportu).

Czwartek, 1 październik 2015

Od kilku miesięcy mówi się o imigrantach głównie z Syrii i zagrożeniu z tym związanym w Polsce i Europie. W zasadzie, gdyby Chińczykom bardzo zależało to mogliby już teraz zdominować niektóre kraje Europy. Wielu ludziom wydaje się, że w Chinach jest jak w Korei Północnej i nikt nie ma paszportu ani prawa opuszczenia kraju. Tak jest w przypadku mundurowych, ale miliony Chińczyków mają paszporty, wizy i podróżują po całym Świecie. Mój znajomy regularnie jest w Stanach Zjednoczonych, w Niemczech, bywa w Polsce, w RPA i Kanadzie. Inna znajoma Chinka korzysta z wizy do Australii i Nowej Zelandii, co ciekawe nie ma męża, nieruchomości i nie jest przywiązana do Kraju Środka - zwykle takim osobom trudniej uzyskać wizy, a jednak podróżuje. Była też w USA. Wydaje mi się, że wielu Chińczyków jest po prostu przywiązanych do swojej ojczyzny, swojej kultury, jedzenia i trybu życia. Potrafią emigrować, ale najlepiej czują się na pewno w swojej społeczności, czyli w dużych metropoliach, gdzie jest typowe China Town. Inaczej czują się po prostu obcy. Warto też zaznaczyć, że wiele osób (szczególnie starszych) ma swoje przyzwyczajenia jedzeniowe. Może trudno to sobie wyobrazić, ale niektórzy nie przetrwają dnia bez potrawy z ostrą, czerwoną papryką. Inni prawie codziennie jedzą świeże owoce morza, które w wielu krajach są po prostu niedostępne. Chińczycy od czasu do czasu mogą zjeść hamburgera i stek, ale na pewno nie będą żyli przez lata na kotletach i pierogach. Jeśli już decydują się na życie w innym kraju to organizują sobie 'chiński' styl życia w większym gronie importując jednocześnie chińskie produkty i półprodukty spożywcze.

Czwartek, 15 październik 2015

Gdyby ktoś chciał urodzić dziecko w Chinach i dysponowałby nadmiarem gotówki to może skorzystać z oferty specjalnej kliniki. Za symboliczne 25000 PLN można po porodzie spędzić 40 dni w specjalnym ośrodku dla mam i noworodków. To właśnie tam uśmiechnięte pielęgniarki pokażą jak dziecku ma się odbijać, nakarmią maluszka, przewiną, wykąpią. Oprócz tego jest specjalny program dla mamy i dziecka... zastanawiam się tylko, jak miesięczne dziecko może uczestniczyć w jakichkolwiek zajęciach/ćwiczeniach? Jest tam na przykład pływanie?! Co robi w tym czasie mama, głównie odpoczywa, zajmuje się dzieckiem, ale ma pomocne położne 24/dobę. Mieszka w specjalnym pokoju przystosowanym dla dziecka. Zastanawiam się tylko, jak czuje się mąż i pozostałe dzieci, jeśli mamy nie ma ponad miesiąc od porodu i mogą ją tylko odwiedzać w tym ośrodku? Trochę dziwne rozwiązanie, bo zwykle rodziny chcą być jak najszybciej razem po pobycie w szpitalu. Co kraj to obyczaj...

<<<poprzednie wpisynastępne wpisy>>>

 

 

 

© copyright Bartłomiej Magierowski - wszystkie prawa autorskie zastrzeżone