Bezpieczny import z Chin!

DZIENNIK

moje zapiski z życia w Chinach

CZYTAJ OD POCZĄTKU, LUTY 2006
<<<poprzednie wpisynastępne wpisy>>>

Niedziela, 5 maj 2013

W każdym dużym chińskim mieście są tak zwane 'brudne dzielnice', najczęściej w pobliżu dworców, tak jak w Shenzhen dzielnica Luohu (stacja kolejowa i granica z Hong Kongiem), Ningbo (tak samo okolice dworca autobusowego i kolejowego), Guangzhou (różne rejony), Szanghaj (okolice Nanjing Road)... w każdym z tych miejsce jest kilku lub nawet kilkudziesięciu sutenerów/sutenerek. Namawiają podróżnych zarówno Chińczyków jak też obcokrajowców na korzystanie z usług 'masażystek'. Bywa, że są naprawdę natrętni, ale zdarza się też, że po prostu stoją na chodniku, udając, że nie mają co robić. Wszystko zależy od sytuacji i układów z lokalną policją. Takie rejony są brune moralnie i dosłownie, często chodniki są zabrudzone odpadkami jedzenia, jest wiele podrzędnych barów, wręcz cuchnących, starych. Nie brakuje też żebraków, oszustów, złodziei. Ogólnie w Chinach jest bezpiecznie, ale w takich rejonach radzę uważać. Ważne, aby iść zdecydowanym krokiem i odpowiadać na propozycje po chińsku 'nie trzeba' czyli BU YAO! Lub w ogóle się nie odzywać i nie wdawać się w konwersacje nawet po angielsku.

Czwartek, 23 maj 2013

Obserwuję, że coraz więcej Chińczyków chce żyć jak Europejczycy. Oczywiście ich pojęcie Europy, Ameryki, czy w ogóle 'zachodu' jest trochę mylne, stereotypowe. Często wydaje im się, że dla nas najważniejsze jest przesiadywanie w nocnych klubach, picie piwka i luźne podejście do całego świata. Oczywiście są tacy ludzie, no ale nie cała Europa odpoczywa przy piwie?! Chińczycy stawiają właśnie na nocną rozrywkę, spotkania ze znajomymi, dobre kolacje, alkohol, dyskoteki, kina, kawiarnie itp. Bardzo mocno idą w kierunku 'zachodu'. Dotyczy to szczególnie osób w wieku 15-30 lat, mieszkających w dużych miastach. W ciągu kilku lat pobytu w Chinach nikt nie proponował mi spotkania w chińskiej herbaciarni, za to zawsze proponują Starbucksa, McDonalda czy KFC. Raz w Szanghaju zupełnie przypadkowo poznałem studentkę z Qingdao i jej kolażankę. Dziewczyny szły właśnie do dobrej herbaciarni, nazywały to 'kung-fu cha'. Ja skojarzyłem to ze sztukami walki i jakimś niesamowitym pokazem. Chodziło im o sposób przygotowania, parzenia herbaty - była to zwykła herbaciarnia, a ja oczekiwałem Jackiego Chana już ;-). Młodzi Chińczycy bardzo łatwo odbiegają od własnych tradycji i uciekają do kultury zachodu. Ale czy nasza kultura jest lepsza? Mogą naśladować nasze życie, ale i tak do końca nigdy nie są wolni. Zawsze ich świadomość jest kontrolowana przez cenzurę, a ich poczynania są obserwowane i kontrolowane. I wszystko musi być w normie.

Piątek, 31 maj 2013

Dostałem kilka dni temu jakiegoś emaila promocyjnego od chińskiego dostawcy z Shenzhen, chodziło o jakąś elektronikę użytkową. Był to jakiś grupowy email, ale w nazwie nadawcy wpisali po chińsku ?? (bo-lan) czyli Polska. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że treść emaila była po rosyjsku!!! Jak widać do dzisiaj niektórzy Chińczycy myślą, że w Polsce mówi się po rosyjsku, albo że nawet jesteśmy radziecką republiką ;-). Niestety na chińskich lekcjach historii i geografii jest sporo niejasności i czarnych dziur, a później są takie efekty. Ciekawe, jakby się Chińczycy poczuli, gdybym napisał do nich po japońsku i dziwiłbym się, że nie są częścią Japonii? Na pewno byliby wściekli.

Środa, 5 czerwiec 2013

Trwa wizyta delegacji polskiej w Chinach z marszałek Sejmu Ewą Kopacz na czele... Wydaje mi się, że na takie rozmowy, negocjacje, plany współpracy, wspólne inwestycje Polska spóźniła się o jakies 10 lat. Za długo odizolowaliśmy się od Chin i byliśmy obrażeni na cały Kraj Środka: te sławne bojkoty Olimpiady, nasza 'opieka' nad Tybetem i zaproszenia Dalejlamy. U Chińczyków mamy dużo minusów. Teraz nasi politycy widząc szansę w Chinach próbują się podlizywać. A władzy chińskiej zbytnio na tym nie zależy, bo ani premier ani prezydent nie spotykają się z polską delegacją! Media chińskie w ogóle o tej wizycie nic nie mówią. Ważniejsza jest wizyta Xi Jinpinga na Kostaryce i w Meksyku, później USA. Może zabrzmi to nieprzyjemnie, ale Polska to trzeciorzędny partner dla Chin. Im zależy na biednych państwach afrykańskich - gdzie są różne złoża, zależy im na współpracy z Niemcami, Francją - gdzie są duże rynki zbytu i import idzie sprawniej niż w Polsce. Poza tym nasz system prawno-podatkowy jest zbyt zawiły i znam już przypadki firm chińskich, które uciekły z Polski lub znacznie ograniczyły swoją działalność. Zbyt długo byliśmy obrażeni na Chiny, żeby teraz nagle budować świetne partnerstwo i przyjaźń - tak ja to oceniam. Oczywiście powoli to się zmienia, chociaż cały świat robi doskonałe interesy w Kraju Środka, a my ciągle o tych prawach człowieka, o komuniźmie. "Polska Chrystusem narodów" - tak musimy zbawić Chiny, nawet jeśli pogłębi to nasz kryzys gospodarczy! Walczmy o wolny Tybet, odłączmy Tajwan, niepodległość dla Mongolii Wewnętrznej, Ujgurom też się coś należy! Ironizuję oczywiście, chodzi mi tylko o to, że często pakujemy się w nie swoje sprawy. Idee są piękne, ale czy słuszne w obliczu bezrobocia, kryzysu w Polsce, bankructwa wielu małych i średnich firm?!

Wtorek, 9 lipiec 2013

Spotkałem w Chinach różnych ludzi i mam wrażenie, że dzielą się na świadomych i nieświadomych tego, w jakim kraju i jakim systemie żyją. Ci świadomi na przykład z Hong Kongu mają dostęp do wolnych mediów, wiedzą co to Tiananmen, jak wygląda sytuacja Tybetu itp. Oczywiście w Chinach też są wykształceni ludzie, którzy często podróżują po Świecie i oni też są świadomi tego, jak funkcjonują Chiny. Najczęściej są to jednak ludzie zamożni, karierowicze i im ten system w niczym nie przeszkadza. Poza tym wszyscy mają wszczepiony ogromny patriotyzm, czy wręcz nacjonalizm - widać to na przykład w czasie anty-japońskich demonstracji. I oczywiście jest ogrmona, największa grupa ludzi nieświadomych. Im wystarczy, że mają więcej jedzenia niż w latach 50-tych, mają możliwość uzyskania małych emerytur, a tym młodszym wydaje się, że praca i pieniądze to wszystko, co człowiekowi potrzebne do szczęścia... i tak nieświadomie funkcjonują jak te trybiki w machinie państwa totalitarnego. W Chinach jest zbyt wiele niesprawiedliwości, a to co wychodzi na jaw szybko się cenzuruje. Wszystko zamiata się pod dywan, a na tym dywanie stoją bogaci Chińczycy, wielomilionowa partia komunistyczna i nowoczesna gotowa na wszystko armia.

<<<poprzednie wpisynastępne wpisy>>>

 

 

 

© copyright Bartłomiej Magierowski - wszystkie prawa autorskie zastrzeżone