DZIENNIK
moje zapiski z życia w Chinach
CZYTAJ OD POCZĄTKU, LUTY 2006<<<poprzednie wpisy | następne wpisy>>> |
Niedziela, 23 kwiecień 2006 |
26 letni Chińczyk rozmawiał ze mną podczas wizyty w jego firmie (małe miasteczko w Guangdong) na temat pracy w Polsce, naszej historii, jedzenia, kultury itp. Nie mógł mi uwierzyć, że moja pierwsza praca to wynagrodzenie 500 PLN/miesięcznie. Po prostu jak mu to przeliczyłem to się śmiał, tu są oczywiście i niższe pensje, ale porównując to relatywnie do wykształcenia, umiejętności, wiedzy i charakteru pracy to była po prostu śmieszna pensja. W Chinach na tym samym stanowisku można zarobić na pewno dwa, trzy razy tyle. |
Poniedziałek, 24 kwiecień 2006 |
Od kilku dni oglądając relacje polskich mediów dochodzę do wniosku, że mam kolejny, cholernie dobry powód do tego, żeby żyć w Chinach i z tym krajem wiązać swoją przyszłość. Ten powód, argument nazywa się Andrzej Lepper, który pewnie w kolejnych wyborach zostanie prezydentem. Z drugiej jednak strony zawsze podziwiam takich ludzi, można się od nich uczyć - jak zrobić karierę w oparciu o nic, zaczynając od niczego, jak wejść na salony i rządzić, mimo, że nie ma się ku temu żadnych predyspozycji. |
Sobota, 29 kwiecień 2006 |
A w Gazeta.pl znalazłem taki opis do zdjęcia: 'Robotnik w fabryce elektroniki w Shenzhen - pokazowym mieście chińskiego cudu gospodarczego'. Pokazowe miasto? Jaki tekst... żeby w Polsce było chociaż pół takiego 'pokazowego miasta'. Można się uśmiać. Facet, czy kobieta odwiedzili jedną fabrykę i podniecają się, że ktoś tam płytki PCB obcina dzień i noc. Ile ja już fabryk odwiedziłem! Różnych robotników widziałem, w różnych warunkach, ale lepiej jak praca w ogóle jest, niż jak ktoś z głodu zdycha, jak miało to miejsce w latach 50-tych. Ci ludzie po prostu tego nie rozumieją. Niech się wybiorą do polskich fabryk, kopalń, hut i napiszą coś... ale co - o braku rentowności, braku zamówień, bezrobociu? No tak, ciekawiej pisać o tym, jak w Chinach się wykorzystuje 'tanią' siłę roboczą, której pensje tak naprawdę coraz częściej są podobne do tych w Polsce. Niech się do Turcji wybiorą, albo do Indii (tam pracują dzieciaki, w Chinach nigdy tego nie widziałem)! |
Poniedziałek, 1 maj 2006 |
Od 1 maja przez tydzień praktycznie, w Chinach trwają wakacje związane ze świętem pracy. Wszyscy Chińczycy jadą do sławnych miejscowości, jak chociażby Guilin (wspaniałe krajobrazy), Szanghaj, Hong Kong (Disney World), Xi'an (armia terra-cotty), Pekin etc. Wszędzie tłok, miliony ludzi. Wyobraźcie sobie plażę długości około 5km całkowicie zatłoczoną, zamknięto nawet ruch uliczny na jedynej drodze w tamtej okolicy, to samo w parkach, po prostu spaceruje się jak w kolejce, a zewsząd otaczają nas grupy ludzi, tak samo w centrach handlowych i marketach. Nie wiem, jak Chińczycy mogą tak wypoczywać?! Oni już po prostu przywyknęli do tłumów wszędzie. |
Środa, 3 maj 2006 |
A zapomniałem Wam powiedzieć, że trzy dni temu spotkałem Chińczyka w ciekawej koszulce. Idę ulicą, patrzę, gość w czerwonej koszulce, małe logo pumy, a na piersi polskie godło, przyglądam się dokładniej dla potwierdzenia swoich przypuszczeń i na rękawie widzę małą polską flagę. Wspaniale! Pierwszy Chińczyk jakiego spotkałem w koszulce naszej reprezentacji piłkarskiej, miły widok! Prawie jak wśród swoich!!! |
<<<poprzednie wpisy | następne wpisy>>> |
© copyright Bartłomiej Magierowski - wszystkie prawa autorskie zastrzeżone