Bezpieczny import z Chin!

DZIENNIK

moje zapiski z życia w Chinach

CZYTAJ OD POCZĄTKU, LUTY 2006
<<<poprzednie wpisynastępne wpisy>>>

Wtorek, 5 kwiecień 2011

Zastanawiam się, dlaczego w Polsce (w stosunku do Chin) tak wolno buduje się autostrady i wieżowce? Brakuje nam finansów? Brakuje ludzi do pracy? Nie mamy technologii? Nie mamy ochoty, zapału do pracy? Naprawdę nie wiem, ale zadziwia mnie, jak rosną wieżowce w chińskich miastach. Mają naprawdę ogromne żurawie, stosują tradycyjne bambusowe rusztowania, nie przejmują się przepisami BHP, często pracują bez zabezpieczeń na wysokościach 200-400 metrów. Dlaczego budują tak szybko? Dlaczego nam to idzie tak opornie? Może chodzi o ilość rąk do pracy, o niższe pensje, o brak ubezpieczeń i brak przepisów o bezpieczeństwie pracy, a także nieco gorszą jakość wykończeń i na pewno tańsze materiały?! Poza tym chodzi też o wsparcie władz, czy to centralnych z Pekinu czy lokalnych. Na pewno w Chinach pieniądze nie stanowią problemu jeśli chodzi o inwestycje w drogi i architekturę miast. Martwi mnie trochę ta prędkość budowy i rozwoju. Słyszałem, że Chińczycy planują coraz większe inwestycje w Polsce!

Wtorek, 26 kwiecień 2011

Niektórzy Polacy, czy w ogóle obcokrajowcy wizytujący Chiny często traktują tłumy ludzi, tłok na ulicach jako rozrywkę. Idąc na zakupy czy do zatłoczonego parku w weekend fajnie jest porobić sobie zdjęcia i mieć tysiące Chińczyków jako tło. W końcu jest się w Kraju Środka - najbardziej zaludnionym państwie (razem z Indiami). Kilka dni przeciskania się w tłumie nikomu zbytnio nie przeszkadza, jest to taka atrakcja w Szanghaju, Guangzhou, Hong Kongu czy Shenzhen. Gdyby jednak popatrzeć na to inaczej... gdyby mieszkać tutaj dłużej, przez rok czy dwa lata, albo na stałe. Takie tłumy strasznie męczą! Dochodzi nawet do tego, że lepiej w ogóle z domu nie wychodzić, a zakupy robić w określonych godzinach. Nie warto też chodzić do żadnego parku miejskiego w sobotę czy niedzielę, bo zostaniemy zadeptani! Przekonałem się o tym po raz kolejny odwiedzając sławny park w Guangzhou - YueXiu.

Środa, 27 kwiecień 2011

W Shenzhen budują teraz taki wielki, piękny szpital z widokiem na morze. Ogromny gmach powstaje w okolicach HongShuLin (Red Jungle) z widokiem na zatokę i granicę z Hong Kongiem. Ja się już śmieję z tego, że szpital może się posługiwać hasłem reklamowym "śmierć z widokiem na zatokę", "umieraj w przyjemnych warunkach", "najlepsze pokoje, najlepszy widok przed śmiercią". Shenzhen to młode miasto, ale już teraz szpitale są przepełnione - ludzie (bez ubezpieczeń, płacąc często gotówką) stoją w kolejkach do specjalistów. Są to zwykle młodzi ludzie, dziewczyny czekają do ginekologów (zwykle w ciągu dnia w jednym dużym szpitalu przyjmuje nawet 8-10 lekarzy danej specjalizacji), młodzi robotnicy czekają do chirurgów, wiele osób ma problemy z żołądkiem, trawieniem. W dużych miastach pograsza się stan zdrowia wielu Chińczyków, główny wpływ na to ma stres, ciężka praca, coraz gorsze jedzenie, brak ruchu, zanieczyszczenie. Pozornie życie jest fajne, ale jak tylko zaczną się problemy ze zdrowiem to jest ciężko. Wtedy albo ma się sporo pieniędzy (tylko dobre firmy oferują ubezpieczenia pracownikom, trzeba też być oficjalnie zameldowanym w danym mieście), albo ma się jakieś znajomości wśród lekarzy. Ogólnie jednak coraz częściej mam wrażenie, że lekarze nie chcą w niczym pomóc. Zdarza się, że są agresywni, niczego nie tłumaczą, a pacjenta traktują jako kolejny numerek, w pokojach (nawet u ginekologa) potrafi na raz przebywać 5-6 obcych sobie osób! Pacjenci często powracają z tym samym problemem i płacą za te same lekarstwa, które nic im nie dają tak naprawdę. Szpitale to po prostu dobry biznes i stały dochód. System jest sprawny - rejestracja i płatność za wizytę na wejściu, karty z danymi pacjenta, wyświetlacze w poczekalniach z imionami, połączony system komputerowy (mają dostęp na przykład do wyników badań krwi z innego szpitala w tym samym mieście), na koniec seria płatnych badań i recepty. Recepty są już w komputerze i po odejściu od kasy idziemy obok po odbiór leków, które są już dla nas przygotowane w małym koszyczku. Wydajemy tak w jeden dzień około 60 PLN (przy anginie na przykład) lub jakieś 120-150 PLN przy poważniejszych problemach. W portfelu mniej, a gwarancji zdrowia nie ma. W przypadku komplikacji szpitale czekają, tam na dzień dobry daje się około 500-2000 PLN depozytu zależnie od schorzenia i czasu hospitalizacji! Dlatego powstaje już teraz taki piękny, potężny szpital z widokiem na morze, klientów im nigdy nie zabraknie!

Środa, 11 maj 2011

Gdyby w Polsce były takie apteki jak w Chinach to emeryci nie musieliby tyle przesiadywać u lekarza, żeby sobie pogadać. Wyobraźcie sobie sklep farmaceutyczny wielkości Biedronki, a tam leki lokalne, zagraniczne, akcesoria medyczne, sprzęt rehabilitacyjny, urządzenia do masażu i akupunktury, a także zioła i medycyna tradycyjna. Oj, byłoby co robić! A przy każdej półce dwie dziewczyny z obsługi, zawsze chętnie doradzą i namówią na droższy preparat. Apteki w Chinach są naprawdę wielkie i warto je odwiedzić jako taką ciekawostkę, nawet w czasie wyjazdu turystycznego po Azji.

Poniedziałek, 30 maj 2011

Słyszałem ostatnio, że w Pekinie powstała szkoła, która ma uczyć "jak znaleźć bogatego męża". Tak sobie myślę, że coraz więcej Chinek radzi sobie w tym temacie bez takiej szkoły! Wiele młodych dziewczyn ma bardziej praktyczne podejście - nie musi być to wielka miłość, nie musi być bardzo przystojny, ale jak ma mieszkanie i samochód to już dobry początek. Rodzina też szybko akceptuje takiego narzeczonego - nie ważne czy jest starszy o 10 czy 20 lat, czy ma kochanki, czy w ogóle jest miły dla wybranki, ważne żeby dziewczynie i jej rodzinie zapewnił dostatnie życie. Znam nawet taką matkę, która chętnie odda córkę jakiemuś bogatemu, nie zważa na to, co czuje córka. W nowoczesnych Chinach wiele kobiet patrzy na zawartość portfela swojego mężczyzny. Nie musi być już wodzem rewolucji, czy oddanym komunistą, jeśli ma kasę i jakieś układy to przyszłość jest bezpieczna.

<<<poprzednie wpisynastępne wpisy>>>

 

 

 

© copyright Bartłomiej Magierowski - wszystkie prawa autorskie zastrzeżone