DZIENNIK
moje zapiski z życia w Chinach
CZYTAJ OD POCZĄTKU, LUTY 2006| <<<poprzednie wpisy | następne wpisy>>> |
Wtorek, 20 grudzień 2011 |
Wizyta prezydenta Komorowskiego w Chinach nie ma dużego znaczenia w Kraju Środka. Zastanawiam się nawet, gdzie była Polska dyplomacja przez 14 lat? Gdy Chiny były na topie i dosłownie rozkwitały, cały świat robił z nimi interesy a Polska była najbardziej obrażona. Teraz podpiszą trzy umowy, wymienią więcej studentów i ma być pięknie. Ale mnie najbardziej rozbawia fakt, że Polacy jadą tam przekonać Chińczyków, że w Polsce warto inwestować! Tak, świetny moment - światowy kryzys, niepewne kursy walut, niestabilna sytuacja ekonomiczna. Na pewno jest to najelpszy moment by inwestować w małym, nieznanym kraju takim jak Polska - bo tak postrzegają nas Chińczycy. Do tego doszła jeszcze śmierć Kim Dżong Ila i Chińczycy najbardziej zajmują się tym problemem. Wizyta Komorowskiego jest mało znacząca, już bardziej liczą się małe państwa afrykańskie - bo tam są złoża, nie ma praw człowieka i Chinom łatwo sprzedać coś bez certyfikatów i norm jakości. Odnośnie praw człowieka - znowu wspomniano o tym w polskich mediach. Dlaczego Polska ma rozliczać Chiny z przestrzegania praw człowieka? Tam praw człowieka jako takich w ogóle nie ma - po co o nie pytać? Tylko Polska dyplomacja może z czymś takim wyskoczyć. |
Niedziela, 25 grudzień 2011 |
W tym roku chińscy dostawcy, przedstawiciele firm w Chinach handlujących z Europą, Polską byli wyjątkowo aktywni w przesyłaniu świątecznych życzeń. Jak się domyślam kryzys daje się we znaki - mają mniej pracy, mniej zamówień, mniej produkcji. Święta to okazja, żeby wysłać kilkanaście, kilkadziesiąt emaili, e-kartek, życzeń świątecznych do wszystkich klientów, którzy obchodzą Święta Bożego Narodzenia. Jest to okazja, żeby o sobie przypomnieć i dyskretnie polecić swoje produkty, zapytać może o nowe zamówienia. A te nowe zlecenia i tak będą musiały poczekać, bo wkrótce Chiński Nowy Rok. Zaczynamy Rok Smoka, powinien być szczęśliwy! |
Wtorek, 3 styczeń 2012 |
Nasza znajoma Chinka, dosyć niewinna, spokojna dziewczyna została zaproszona na 'imprezę wigilijną' do jakiegoś Amerykanina w Shenzhen. Problem w tym, że ten gość nie zaprosił jej bezpośrednio. Tak więc przyszła ta Chinka, która znała Amerykanina i jeszcze przyprowadziła dwie koleżanki. Jak się okazało Amerykanie nie są zbyt gościnni. Powiedział coś w stylu "ale czemu je przyprowadziłaś do mojego małego mieszkania, tu już jest sporo znajomych!". Pamiętam jak na początku mojego pobytu w Chinach na wigilię ktoś dodatkowo zaprosił parę zupełnie mi obcych Chińczyków. Zgodziłem się na to i nikogo się nie czepiałem, mimo że dla nas wigilia jest bardziej osobista, rodzinna. Dla nich to była ciekawostka, a ja ich ugościłem jak umiałem. Przez tego Amerykanina moja znajoma średnio się poczuła. Posiedzieli tam chwilę i jak to na typowej amerykańskiej wigilii poszli do baru. Ona zbyt rozrywkowa nie jest i po 22:00 poszła do domu. Jak sama stwierdziła to może wypadało nie komentować tego, że przyszły dodatkowe koleżanki i gdzieś między sobą wyjaśnić, żeby lepiej nikogo w przyszłości nie przyprowadzała. Takie to są różnice kulturowe i tak wygląda amerykańska gościnność. |
Czwartek, 5 styczeń 2012 |
Wygląda na to, że znowu wzrośnie populacja Chin. Wiele młodych małżeństw już teraz stara się o dziecko, żeby urodziło się w szczęśliwym Roku Smoka. Będzie podobnie jak w 2007 - Rok Świni. Wtedy 2006 rok był Rokiem Psa, dobry do zawierania małżeństw i to mogę potwierdzić. A od razu po ślubie można było starać się o dziecko na Rok Świni. Mimo wszystko nawet młodzi ludzie są pod silnym wpływem takich wierzeń, obyczajów. Co ciekawe dotyczy to zarówno bogatszych jak i biedniejszych ludzi. Nigdy nie jest tak, że dobrze sytuowana rodzina nie przywiązuje wagi do dat, symboli, nazw, imion. Rok i wybór imienia dla dziecka są bardzo ważne w Kraju Środka. Wierzy się, że to decyduje o losie tego malutkiego człowieka już od samego dnia narodzin. |
Piątek, 6 styczeń 2012 |
Parę dni temu w pewnym nowoczesnym biurowcu w Shenzhen wydarzyło się coś tragicznego. Na piętro jakiejś firmy wkroczył mężczyzna z kanistrem benzyny. Jak się okazało były chłopak właścicielki firmy. Złapał ją i trzymał przy sobie, odpalił benzynę. Nie znam szczegółów, ale były jakieś ofiary i biuro zostało zniszczone. Najciekawsze jest to, że w budynku jest wielu ochroniarzy, recepcja i bramki przed windami - obcy muszę się rejestrować, a pracownicy mają karty zbliżeniowe do wchodzenia i wychodzenia. Obawiam się, że w dużych miastach będzie coraz częściej dochodziło do podobnych incydentów. Osamotnieni młodzi ludzie, bez rodziny, rodziców, wynajmujący mieszkania lub żyjący w hotelach robotniczych, czy nawet Ci bogaci posiadający mieszkania na własność - w momencie jakiejkolwiek porażki życiowej stają się niebezpieczni. Strata pracy, jakaś ujma na honorze, zawód miłosny, codzienna niesprawiedliwość społeczna wszystko to wzmaga frustrację. Dodatkowo w dużych miastach nie można odpocząć, wyciszyć się, hałas i tłumy ludzi (już teraz nawet w parku) powodują, że rodzi się jakaś chora agresja. Wystarczy do tego dołożyć zawiść, brak zrozumienia, odrzucenie przez jakąś grupę i tragedie mamy gotowe. Podobnie było z atakami na przedszkola. Sam też byłem świadkiem takich nagłych wybuchów agresji. Ogólnie Chińczycy są spokojni, życzliwi, zadowoleni, ale niektórzy są jak bomby zegarowe - wystarczy drobiazg by ich frustracja wybuchła, pojawia się wtedy taka niesamowita agresja, nienawiść, widać wręcz jakieś szaleństwo w ich oczach. |
| <<<poprzednie wpisy | następne wpisy>>> |
© copyright Bartłomiej Magierowski - wszystkie prawa autorskie zastrzeżone

