DZIENNIK
moje zapiski z życia w Chinach
CZYTAJ OD POCZĄTKU, LUTY 2006| <<<poprzednie wpisy | następne wpisy>>> |
Niedziela, 13 marzec 2011 |
Patrząc bardzo ogólnie na Chiny mam takie przerażające wrażenie, że przyszłość Świata należy do nich, do Azji. Dlaczego? Po pierwsze jest ich bardzo dużo - przeważają nas wszystkich populacją, a po drugie ciężko pracują. Oczywiście dużo zależy od efektywności, zarządzania, ale oni naprawdę pracują coraz bardziej wydajnie i zdecydowanie dłużej od nas. U nich godzina 15 to dopiero połowa dnia pracy, oczywiście zaczynają później, ale 'rozkoszują' się też nadgodzinami. Tutaj wręcz wypada zostawać w pracy wieczorem i w nocy. Niektórzy późno wracają do domu, a wielu pracuje i mieszka w tym samym miejscu. Zamiast siedzieć z pięcioma kolegami w pokoju przyfabrycznym, lepiej pracować. Zamiast spać w ciasnym łóżku lepiej siedzieć na komunikatorze internetowym w biurze i gadać z klientem z Niemiec (różnica czasu). Oni po prostu widzą swoje życie przez pryzmat pracy, to dla nich być albo nie być. |
Czwartek, 17 marzec 2011 |
W prowincji Guangdong wprowadzą politykę dwójki dzieci. Do tej pory można było mieć jedno dziecko, a dwoje tylko w przypadku, gdy rodzice są jedynakami. W innych rejonach drugie dziecko jest dozwolone, gdy pierwsza urodziła się dziewczynka. Teraz zmieniają się zasady i chcą zezwolić na dwójkę dzieci. Byłem ostatnio w niedzielę w Guangzhou, w sławnym parku YueXiu. Przyznam, że dzieci tam nie brakuje, dosłownie tłumy dzieciaczków. Aż trudno uwierzyć, że jedna rodzina ma jedno dziecko, bo tych dzieci jest mnóstwo. Oczywiście teraz wiele rodzin ma więcej dzieci, bo płacą kary. Teraz kar nie będzie, a populacja pewnie szybko się zwiększy. Mam wrażenie, że Chiny chcą naprawdę zawojować Świat! |
Sobota, 19 marzec 2011 |
Zawsze miałem złą opinię na temat Guangzhou, ale ostatnio trochę się to zmieniło. Wydaje mi się, że rok temu Kanton znacząco się poprawił - chodziło głównie o organizację Asia Games 2010. Ostatnio byłem trzy razy na deptaku ShanXia Jiu, bardzo ładnie odnowili tam kamieniczki, są fajne sklepiki, dosyć przyzwoita odzież i bardzo dobre ceny. Są też fajne azjatyckie i europejskie restauracje. Wieczorem wracałem taksówką do hotelu w okolicach centrum - park YueXiu. Miasto wyglądało bardzo ładnie - oświetlone budynki, duże restauracje, ładne hotele, jakieś bary, zieleń przy drogach. Nawet przypominało mi trochę Szanghaj. Przyznam, że kiedyś Guangzhou traktowałem jako najgorsze miasto - brudne, zaniedbane, wręcz cuchnące ciasne ulice. Jeździłem tam tylko z przymusu i nigdy nic mnie nie zachwycało, aby tam wracać czy robić dużo zdjęć. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze okropny ruch uliczny i piętrowe skrzyżowania. Oczywiście całego miasta nie przebudowano, ale jakby zostało lepiej podane, zapakowane. Chodzi głównie o zieleń, oświetlenie, diody, odrestaurowane kamienice kolonialne, ładne nabrzeże Rzeki Perłowej i fajne restauracje z owocami morza. Guangzhou ma swój urok, ale trzeba wiedzieć gdzie jadać i gdzie chodzić na zakupy! |
Poniedziałek, 28 marzec 2011 |
Wspominałem kiedyś o mojej znajomej, która chciała wyjść za mąż 'na szybko'. Skontaktowała się ze swoim byłym chłopakiem przez internet i tak się jakoś zaręczyli. On, Chińczyk mieszka tymczasowo w Kanadzie. Tak samo szybko jak się pobrali, tak szybko zdecydowali się rozwieść. Ponieważ on był zagranicą - nie tak łatwo zaaranżować rozwód na odległość. Teraz jednak wszystko się udało. Dostarczyli jakieś oświadczenie potwierdzone przez Ambasadę Chińską w Kanadzie. Oczywiście samo oświadczenie niczego nie zapewniało, ale... sędzia zajmujący się sprawą to jakiś znajomy koleżanki tej dziewczyny. Telefonicznie potwierdził z tym chłopakiem, że chce się rozwieść i załatwił im to. Opłata za rozwód 150 RMB, czyli jakieś 68 PLN. Zdziwiło mnie, że ten urzędnik w ogóle się tym zajmował, do tego telefonicznie?! Później okazało się, że to właśnie dzięki znajomościom. I tak to w Kraju Środka funkcjonuje - albo łapówki, albo układy. Gdyby prosty człowiek poszedł z prośbą o rozwód, a drugiej połówki nie byłoby w Chinach nawet, nie wydaje mi się, aby w ogóle tym się ktoś zajął. |
Poniedziałek, 4 kwiecień 2011 |
W tej chwili, w dniach 3-5 kwietnia trwa "święto sprzątania grobów", zwane także Qingming Festival. W różnych częściach Chin to święto jest inaczej traktowane. Uogólniając - chodzi głównie o sprzątanie grobów przodków, a także przynoszenie darów. Szczególnie w prowincji Guangdong bardzo ważne są sztuczne pieniądze, a także wycinane z papieru domy, samochody, a nawet służący. Wszystkie te symbole należy spalić, mają one zapewnić dostatnie życie w zaświatach. Bardzo często przynosi się też dary w postaci owoców, wina. Zależnie od wyznania rodziny modlą się za bliskich lub też organizują różne obrządki wywodzące się z lokalnych wierzeń. Święto to jest bardzo zróżnicowane zależnie od lokalizacji. Na przykład w miastach takich jak Shenzhen, gdzie większość stanowią przyjezdni młodzi ludzie nikt się tymi obrządkami nie zajmuje. Ludzie mają po prostu kilka dni wolnego, chodzą do parku, na zakupy, nad morze, puszczają beztrosko latawce... Groby i cmentarze znajdują się daleko poza miastem, więc nic za bardzo nie przypomina o tym święcie. |
| <<<poprzednie wpisy | następne wpisy>>> |
© copyright Bartłomiej Magierowski - wszystkie prawa autorskie zastrzeżone

