DZIENNIK
moje zapiski z życia w Chinach
CZYTAJ OD POCZĄTKU, LUTY 2006| <<<poprzednie wpisy | następne wpisy>>> |
Sobota, 7 czerwiec 2014 |
Dochodzę do wniosku, że gdyby nie tradycja wspólnych posiłków w Państwie Środka rodziny spędzałyby bardzo mało czasu ze sobą. Najczęściej to właśnie wspólne kolacje są czasem, który rodzina spędza razem, jest to taki święty rytuał. Pamiętam będąc pierwszy raz w Chinach w 2003 roku, kiedy młodej Chince z Szanghaju bardzo zależało, żebyśmy jak najszybciej dojechali do jej rodziców na kolację. Byliśmy spóźnieni po wizycie fabryk w Changzhou - już wtedy ruch uliczny i korki dawały się we znaki. Dziwiła nas ta punktualność związana z posiłkami, ale to jest właśnie taka tradycja w Chinach. Patrząc na moich znajomych Chińczyków w wieku 30-40 lat widzę, jak dużo pracują, jak często są poza domem - podróże biznesowe, spotkania z klientami, targi w Europie i USA, wizytacje klientów... spędzają dużo czasu w biurach, ciągłe nadgodziny, mnóstwo spotkań. Kiedy jednak są na miejscu, w Chinach zwykle właśnie kolacja to czas, który spędzają z najbliższą rodziną. Czasem rodzice i dzieci, bywa, że również dziadkowie, jacyś wujkowie, ciotki. W weekendy udaje im się zagospodarować wspólnie czas przy obiedzie, chociaż też mają różne zajęcia: siłownia, pływanie, park, jakieś zawody, tai-ji, taniec, a dzieci szkołę i dodatkowe lekcje, treningi. Zwykle jednak tą jedną lub dwie godziny są w stanie poświęcić na wspólny posiłek i rozmowy z najbliższymi. To właśnie jest fajne w Chinach i boję się, że w tym zwariowanym, przyspieszonym świecie w jakim wszyscy żyjemy Chińczykom też i na to zabraknie czasu. |
Czwartek, 19 czerwiec 2014 |
Chiny, Chińczycy mają wszystko... osoby wykształcone nie mają problemów z pracą w dużych i średnich miastach. Praca daje duże możliwości, bo w Kraju Środka zwykle w grę wchodzą duże zamówienia, duże ilości, duże pieniądze. Mają wszystko oprócz wolności. Wolność jest dobra dla duszy, ale zła dla gospodarki. Gdyby Chiny były demokratyczne to po prostu przestałyby istnieć, oderwałyby się różne prowincje, doszłoby do mniejszych i większych konfliktów, społeczeństwo bardzo by się podzieliło i doszłoby do ogromnego rozwarstwienia. Z drugiej jednak strony fajnie jest być wolnym, myśleć i mówić to co się chce, wyrażać swoje opinie, czytać opinie innych, wybierać swoich przedstawicieli. Chociaż jak pokazują ostatnie wydarzenia w Polsce (afera taśmowa) nie każdy kraj korzysta z wolności i demokracji. Można się zastanowić, czy lepiej mieć wolny i biedny kraj, czy żyć w kraju, który nie ma wolności, ale jest potęgą gospodarczą? Czy lepiej mieć możliwość wypowiedzi, czy mieć pieniądze na wyżywienie rodziny? Dziwne, że te dwie kwestie się wykluczają... chociaż są oczywiście bogate kraje demokratyczne. Szkoda, że Polska się do nich nie zalicza. Martwi mnie to, że pensje w Chinach zaczynają być wyższe niż w Polsce, to chyba zły znak. |
Piątek, 4 lipiec 2014 |
W Chinach trwa gorączka związana z Mistrzostwami Świata w Piłce Nożnej. Jeden z właścicieli firmy w prowincji Hebei nie może się ze mną spotkać, bo jest zajęty mistrzostwami. Myślałem, że chodzi o to, iż jest niewyspany i ogląda wszystkie meczy, ale on po prostu poleciał do Brazylii. Piłkarskie szaleństwo ma wpływ na wydajność pracy Chińczyków. Niektórzy po prostu się zwalniają, biorą urlopy lub szukają różnych wymówek. W internecie krążą plotki, że jakiś chłopak wziął wolne, bo miał zabieg, gdy pracodawca dociekał jaki zabieg powiedział, że został obrzezany. Nawet nasze znajome Chinki dały się uwieść futbolowej namiętności i często komentują wyniki i styl gry zawodników na popularnych komunikatorach jak WeChat i QQ. Jeśli chodzi o narodową drużynę Chin to prezentuje podobny poziom jak Polska i też nie dostała się do rozgrywek w Brazylii. Co prawda chiński futbol jest młodszy, pozbawiony doświadczenia, jest też skażony korupcją i układami. Pod tym względem też przypomina Polskę. Ile podobieństw z Państwem Środka, szkoda tylko, że ani my ani Chińćzycy nie mamy się czym poszczycić. Pocieszeniem są nasze historyczne zwycięstwa sprzed lat, których oni nigdy nie mieli. |
Wtorek, 12 sierpień 2014 |
Wiem, że chiński system nie jest idealny, ludzi spotyka wiele krzywdy i niesprawiedliwości. Mimo wszystko mam wrażenie, że chińskie władze w dużym stopniu starają się ułatwiać życie zwykłym obywatelom. W Polsce tego się tak nie odczuwa, bo władza funkcjonuje dla siebie. Nie pamiętam nawet, kiedy polski parlament zajmował się czymś sensownym, zajmują się głównie pluciem na swoich przeciwników politycznych. W Kraju Środka cenzura i propaganda robią swoje, ale jednak życie ludzi ma wiele ułatwień. Wystarczy popatrzeć na szpitale i przychodnie, jest ich coraz więcej, są coraz lepiej wyposażone, mają wielu specjalistów, leczy się tutaj wiele nietypowych chorób - przyjeżdżają tu ludzie z całego świata, o czym sam się kiedyś przekonałem. Dodatkowo nowoczesny system baz danych, elektroniczne karty pacjenta, leki gotowe po wizycie u lekarza. Oczywiście wszystko płatne za gotówkę lub w ramach ubezpieczenia - ale nie ma też przymusowego ZUSu. Transport - doskonałe i nowoczesne autostrady, nowe dworce kolejowe, szybkie pociągi, świetnie rozplanowana infrastruktura w jednym miejscu łączę się dworce kolejowe, granice, stacje metra i dworce autobusowe, transfer jest bardzo ułatwiony. System podatkowy - małe firmy, sklepiki, usługodawcy płacą małe podatki lub w ogóle nic nie płacą. Poza tym władza świadomie przymyka oko na nieudokumentowany dochód, pozwalają ludziom się bogacić, sami też się bogacą. W Chinach Chińczykom wyszły setki tysięcy kilometrów autostrad, w Polsce im nie wyszło - to daje do myślenia. Obserwuję życie Chińczyków już od 10 lat i widzę, że jest im dużo lepiej i łatwiej. W Polsce jest trochę lepiej, ale są kwestie, w których jest bardzo źle i jesteśmy zacofani. Wiele projektów w Polsce kończy się na wyciągnięciu większej lub mniejszej kasy (tak jak autostrady czy szybkie pociągi), jakaś grupa ludzi się bogaci, a zwykli obywatele nic z tego nie mają. W Chinach widać, że te projekty są widoczne, są inwestycje, jest postęp, który odczuwa zwykły Chińczyk. |
Środa, 15 październik 2014 |
W Polsce ludzie mają powody do narzekania na brak publicznych przedszkoli, na drogie przedszkola prywatne, gdzie płaci się 800-1400 PLN miesięcznie. Może trudno to sobie wyobrazić, ale w 'biednych' Chinach ludzie w dużych miastach płacą nawet 2000 PLN miesięcznie za prywatne przedszkola. Biorąc pod uwagę to, że koszty utrzymania takiej placówki są o połowę niższe niż w Polsce zastanawiam się na ile jest zasadne wysyłanie dziecka do takiego przedszkola, czy to może snobizm? Niektóre chińskie rodziny są już tak bogate, mają po dwa mieszkania, trzy samochody, nie wiedzą, gdzie te pieniądze już 'upychać'. Brzmi jakbym zazdrościł? W sumie wielu ludziom w Chinach można zazdrościć, bo mają po prostu duży rodzinny budżet. Oczywiście ta jakość życia jest inna, chodzi głównie o tłumy ludzi, większą konkurencję, ciągły hałas, stres, nadmiar pracy, zupełnie inny tryb życia niż w Polsce. Oni jednak są do tego przyzwyczajeni. Duże miasta dają im ogromne możliwości zarobku i różne metody wydawania tych pieniędzy na przykład na drogie przedszkola, prywatne anglojęzyczne szkoły, luksusowe auta, markowe torebki itd. |
| <<<poprzednie wpisy | następne wpisy>>> |
© copyright Bartłomiej Magierowski - wszystkie prawa autorskie zastrzeżone

