DZIENNIK
moje zapiski z życia w Chinach
CZYTAJ OD POCZĄTKU, LUTY 2006| <<<poprzednie wpisy | następne wpisy>>> |
Piątek, 25 maj 2007 |
Będąc za granicą śledzę oczywiście informacje z ojczyzny. I tak się zastanawiam, jaka przyszłość nas czeka. Otóż, nie będzie szpitali (bo nie będzie pielęgniarek i lekarzy), szkoły będą już chyba tylko prywatne (bo państwowe jak widać nadal nie mają pieniędzy), wszyscy młodzi wyjadą, nie będzie już żadnych emerytur ani ubezpieczenia zdrowotnego (bo skąd na to wziąć pieniądze, przecież ZUS ich nie ma), rządząca partia wsadzi do więzienia całe SLD i rozliczy Polaków z całego XX wieku (zajmując się tylko przeszłością nic nie ustalą na przyszłość), a kilkanaście lat później to nawet chiński robotnik będzie miał lepsze pensje u siebie w kraju i nie będzie pracował w Polsce. Nie wiem, jak to będzie za kilkanaście lat?! |
Piątek, 25 maj 2007 |
Współpracując z Chińczykami powinienem mieć jakiś dodatek szkodliwy. Oni są tak trudni... 80% ludzi nic nie kuma. Cały czas jakieś błędy, niedomówienia, brak zrozumienia, później powtórki tych samych błędów. Co z nimi jest nie tak? Ile razy można to samo tłumaczyć? |
Niedziela, 27 maj 2007 |
Dodałem teraz kilka zdjęć architektury i przy okazji przeglądałem stare zdjęcia z tej grupy. Dokonałem też selekcji następnych zdjęć, które planuję dodać. Muszę przyznać, że wiele poprzednich zdjęć (sprzed roku, dwóch lat) jest słabych. Czy to ze względu na moje błędy (krzywe, kiepskie światło, trochę na siłe, poruszone, źle ustawione kolory, czy śnieg), czy też problemy techniczne (inne aparaty, inna jakość). Postaram się prezentować lepsze zdjęcia. |
Niedziela, 3 czerwiec 2007 |
Miałem okazję zobaczyć dzisiaj pokaz samochodów w centrum wystawowym w Shenzhen. Poza Porshe, Ferrari i Lamborghini nie było nic ciekawego. Wszystkie marki prezentowały standardowe modele, takie same, jakie są na ulicy. Z modelkami było podobnie, a nawet ładniejsze widuję na ulicach. Na jedną ładną przypadało dziesięć grubawych, dziwacznych, bez uśmiechu. Po godzinie 11 zrobiło się tłoczno, bo wchodziły całe rodziny, jak do supermarketu. Sławne auta były tak oblegane, że nie sposób było zrobić zdjęcia. Mimo wszystko rano zanim zrobiło się tłoczno zdążyliśmy coś zobaczyć i trochę sfotografować. Za jakiś czas wrzucę te zdjęcia, ale nadal mam zaległe z Szanghaju i Hong Kongu. |
Poniedziałek, 4 czerwiec 2007 |
Zrozumiałem już co to komunizm. Otóż, polegało to na tym, że policjant na motorze zatrzymał mnie na głównej ulicy. Ja jechałem rowerem, dosyć szybko, ale zgodnie z przepisami. Oczywiście główna droga jest tylko dla samochodów, bo z nich są podatki, cła, płaci się za paliwo, drogi itp. Rower to śmieć. Policjant powiedział łamanym angielskim żebym zjechał z drogi. Mówię ok i jadę na prawo, a on do mnie z mordą "You, come here! You stop here, come to me! You come here!". Podjechałem do niego, zatrzymuje mnie na środku drogi. Mówi, żebym mu dał 50 RMB, taki 'mandat'. Powiedziałem mu, że nie mam pieniędzy przy sobie. On mówi, że płacę, albo zabiera rower (mój rower to jego dwie pensje). Poszedł na pogaduszki do kolegi, myślę sobie lepiej nie uciekać, bo z głupiej jazdy na rowerze zrobi się strzelanie do zbiega. Rozmawia przez radio z przełożonymi, słyszę, że mówi "ale to obcokrajowiec". Dostał polecenie, żeby mnie puścić. Mówi, żebym sobie do kraju swojego wrócił i tam mogę jeździć do woli. |
| <<<poprzednie wpisy | następne wpisy>>> |
© copyright Bartłomiej Magierowski - wszystkie prawa autorskie zastrzeżone

