DZIENNIK
moje zapiski z życia w Chinach
CZYTAJ OD POCZĄTKU, LUTY 2006| <<<poprzednie wpisy | następne wpisy>>> |
Wtorek, 4 marzec 2008 |
W niedzielę miałem okazję uczestniczyć w imprezie pod tytułem DZIEŃ OTWARTY POLICJI W SHENZHEN. W komendzie głównej mogliśmy zobaczyć sprzęt, umundurowanie, pojazdy, nawet helikopter. A jaki to sprzęt! Jakie centrum dowodzenia! Polska policja może o tym pomarzyć. Każdego policjanta mogliśmy sfotografować, zwykle na ulicy to niemożliwe. Człowiek z oddziałów specjalnych dał nam nawet potrzymać do zdjęcia karabin snajperski. Chcieliśmy zainscenizować moje aresztowanie, ale policjant odmówił, bo to 'niepoprawne politycznie', jak wyjaśnił. W sumie to miał rację, przecież takie zdjęcie można wykorzystać, żeby znowu pisać bzdury o Chinach, że aresztowali dziennikarza obcokrajowca itp. Ogólnie poznałem policję z innej strony, zwykle kojarzyli mi się z bezwględnymi mundurowymi o rasistowskich poglądach. Teraz patrzę na to inaczej, wszyscy byli naprawdę mili i chętnie pozowali do zdjęć. A jakie fajne przedstawienia przygotowali... zdjęcia oczywiście dodam do galerii. |
Środa, 5 marzec 2008 |
Dzisiaj taka śliczna pogoda, błękitne niebo, smog niezbyt uciążliwy, skoczyłem więc na rowerze do centrum zrobić jakieś zdjęcia z takich dwóch mostów w Luohu. Jakże się zdziwiłem, bo przecież w Chinach nie ma prostytucji! NIE, W OGÓLE NIE MA! Są tylko karaoke i salony masażu. Ale na tym moście proszę sobie wyobrazić w samo południe stały cztery dziewczyny. Później zrobiło się ich chyba dziewięć po obu stronach mostu. Może się mylę, ale co tam robią takie dziewczyny, młode (choć bardzo brzydkie i grubawe), w ręku tylko telefon i jakaś kosmetyczka, krótkie spódniczki albo spodenki i stoją na moście, po prostu czekają i odbierają telefony. Obok stało dwóch facetów, pewnie ich opiekuni. Okolica jest ciekawa, bo są tam głównie magazyny meblowe, sklepy i hurtownie. Zapewne wielu kierowców czeka tam na towar, rozładunek, a takie koleżanki umilają im czas. Czyli natrafiłem na odpowiednik naszych pań z autostrad. Zdziwiłem się, bo policja ostatnio walczy z taką otwartą formą sutenerstwa, ale są takie rejony (jak ten właśnie), że brudne interesy kwitną. |
Niedziela, 9 marzec 2008 |
Wczoraj w centrum Shenzhen weszliśmy do takiej typowo chińskiej dyskoteki, poza mną nie było tam żadnego obcokrajowca. Siedzimy i nagle słyszę polską lirykę, jakiś zmiksowany przebój dyskotekowy "...miłość... noc się już kończy...". Znowu polski dance! Nie rozumiem tego... nawet w Polsce nigdy nie słyszę tych wykonawców, żadna stacja radiowa tego nie puszcza, a Chińczycy ściągają to chyba z sieci i ich DJ gra polską muzę. Niesamowite uczucie, uśmiałem się, bo cała sala się przy tym bawi, ale tylko ja rozumiem słowa. Ciekawe, czy Chińczycy płacą ZAiKSowi za puszczanie tych utworów?! Ha ha! |
Czwartek, 13 marzec 2008 |
Sieć kawiarni Starbucks otwiera swoje punkty w każdym mieście w Chinach, w Shenzhen są rejony, że Starbucks jest co skrzyżowanie. Wykreowali modę na picie kawy, siedzenie ze znajomymi i korzystanie z Internetu (tak jakby w biurach i domach nie było sieci). Przeciętny Chińczyk nie pije kawy, nigdy nie robi jej w domu, a gdyby kogoś odwiedził zwykle nikt nawet nie proponuje kawy, tylko wodę lub herbatę. Nie rozumiem, na czym polega sukces tej kawiarni w kraju środka?! Nowobogaccy Chińczycy po prostu szpanują pijając tam kawę, czują się jakby byli aktorami z serialu "Przyjaciele". Ja też byłem tam parę razy, raz dostałem pokruszony lód z odrobiną soku (to ma jakąś specjalną nazwę) za 25 RMB, innym razem dostałem kawę w porysowanym i zapuszczonym kubku. Dziwne, że tak się ta marka tutaj wypromowała. Przeciętne kawiarnie nie mają szans na rynku chińskim, bo nikt nie lubi kawy (oni nie jadają też kanapek i ciast za bardzo), w Starbucksie chodzi o coś innego?! |
Piątek, 21 marzec 2008 |
Odnośnie demonstracji w Tybecie... Chinom daleko do idealnego Państwa, ale wiele się tutaj zmieniło. Traktuję Chiny jako drugą ojczyznę, mam wielu przyjaciół pośród Chińczyków. W przyszłości będę tęsknił za krajem środka, gdy wrócę do Polski. Bojkot igrzysk zaszkodzi bardziej zwykłym ludziom niż cokolwiek w Chinach zmieni. Chińczycy to bardzo pokojowy i spokojny naród. Władza traktuje ich ostro i bezwzględnie, bo przy tej ilości ludzi inaczej się nie da. Ludzie, którzy nigdy tutaj nie mieszkali przez dłuższy czas nigdy tego nie zrozumieją. A najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy w Chinach nigdy nie byli, albo byli na targach kantońskich dwa razy i wydaje im się, że już wszystko wiedzą o tym kraju. Bojkot zaszkodzi zwykłym ludziom, sklepikarzom, hotelarzom, restauratorom, a władzę zbytnio nie wzruszy. Opinia Polski to już w ogóle mało co ich interesuje. Trzeba umieć oddzielić decyzje i agresje rządu od postępowania zwykłych obywateli. Zwykły Chińczyk nie czuje żadnej nienawiści do ludzi z Tybetu, to władza tłumi demostracje, a nie całe Chiny. Nie można winić całego kraju i oceniać Chiny na podstawie ostatnich wydarzeń. Kraj środka zmienia się na lepsze, krok po kroku. 50 lat temu miliony ludzi tutaj głodowało, dzisiaj mają większe szanse na przyzwoite życie, a nawet na jakiś sukces. Trzeba tylko umieć rozróżniać sprawy zwykłych ludzi od komunistycznej polityki. W Chinach spotkałem wielu prostych, życzliwych, pomocnych i szczerych ludzi, czy mam ich wynić za Tybet? |
| <<<poprzednie wpisy | następne wpisy>>> |
© copyright Bartłomiej Magierowski - wszystkie prawa autorskie zastrzeżone

