Bezpieczny import z Chin!

DZIENNIK

moje zapiski z życia w Chinach

CZYTAJ OD POCZĄTKU, LUTY 2006
<<<poprzednie wpisynastępne wpisy>>>

Sobota, 20 listopad 2010

Wracając do tematu mojej ostatniej wyprawy... Co mnie najbardziej zaskoczyło w prowincji Hunan to nowe fabryki. Poprzednio w tej okolicy były tylko pola uprawne, jezioro, lasy. Do wioski mojej żony dojeżdżaliśmy śliczną dróżką otoczoną gęsto drzewami. Nagle mała dróżka zniknęła i zbudowano wielką i nowoczesną drogę. Droga nie prowadzi do samej wioski, ale... do nowych budynków rządowych! Nagle pojawił się tu ogromny gmach sądu, jakieś potężne gmachy samorządowe. Od wujka usłyszeliśmy, że ma tu też powstać 5-gwiazdkowy hotel. Po co hotel na wsi? Chodzi głównie o prominentów z rządu i szefów nowych fabryk, które tu powstały. Chłopaki z rządu muszą się gdzieś wyszaleć i wydać swoje łapówki w porządnym hotelu. Na pewno będzie tam fajna restauracja, przyzwoite pokoje, klub karaoke (KTV), w którym będą poszukiwali kochanek i dziewczyn na jedną noc. Jak była tu tylko wioska to nie było żadnej porządnej drogi, władze centralne z Pekinu przesłały pieniądze na budowę innej drogi, ale lokalni samorządowcy rozkradli te pieniądze, kupili sobie auta, pobudowali domy, a drogi nie było nawet w planach. Odkąd pojawiły się tu budynki rządowe – jest świetna droga, bo komunistyczne prosiaczki muszą jakoś dojechać swoimi audicami, bmkami i mercami. Im bardziej poznaję Chiny, tym bardziej nienawidzę tego systemu.

Poniedziałek, 22 listopad 2010

W mediach pojawiły się plotki, że Wałęsa chce odebrać pokojowego nobla w imieniu chińskiego opozycjonisty. Tylko czemu to ma służyć? Chińczykowi to nie pomoże, a Polsce tylko zaszkodzi. Jak zwykle pchamy się nie tam gdzie trzeba. Niech Obama odbierze za niego, w końcu poprzednio był laureatem?! Dyplomacja amerykańska nie pozwoliłaby sobie na taką wpadkę, nawet w fomie plotek. Polska jest inna, u nas dyplomacji nikt za bardzo nie kontroluje. Tym sposobem nasz premier pierwszy bojkotował Olimpiadę w Pekinie, a cały Polski naród wspiera bardziej Tybet niż interesy z Chinami, a ja się pytam - czy ten Tybet nam uszyje koszulki? Czy Tybet kupi naszą wieprzowinę i kurze łapki? Czy Tybetańczycy będą inwestować w Polsce? Nie! A Chińczycy tak się starają, żeby nas lepiej poznać, nawet nasz pawilon na Expo w Szanghaju tak tłumnie oblegali! Dajmy im szansę i bez wygłupów! A jak były prezydent Polski chce się wykazać to sugeruję ustawić poprzeczkę wyżej - Korea Północna!

Niedziela, 26 grudzień 2010

W Chinach mimo wszystko istnieje jakaś atmosfera świąt. Większość Chińczyków nie rozumie sensu tego święta, a także nie są chrześcijanami. Może chodzi bardziej o aspekt komercyjno-materialny, bo wszędzie pojawiają się choinki (których zresztą produkuje się wiele w Państwie Środka), jest wiele świątecznych dekoracji w sklepach, domach handlowych i restauracjach, obsługa ubiera mikołajkowe czapeczki. Teraz pojawiają się nawet oferty specjalnych dań świątecznych w restauracjach, a niektóre hotele organizują nawet coś w stylu świątecznych pobytów i wigilii w pakiecie. Dzieje się tak dlatego, że przybywa coraz więcej Europejczyków i Amerykanów do większych chińskich miast.

Środa, 12 styczeń 2011

Już sprawdziły się moje słowa, że kiedyś w Chinach będą mieli dosyć samochodów. Chociaż nie spodziewałem się, że to tak szybko nastąpi. W Pekinie ruch uliczny, korki i samochody to już dramat. Temat, który codziennie pojawia się w telewizji, prasie i internecie. W Pekinie populacja wynosi około 22 miliony ludzi, teraz jest tam około 5 milionów samochodów. W Hong Kongu na 9 milionów ludzi przypada około jeden milion samochodów służbowych i prywatnych. Mają tam lepiej zorganizowane metro, autobusy, promy... dla Chińczyków z Pekinu, Guangzhou, Shenzhen czy Szanghaju posiadanie samochodu to sprawa honoru! Oczywiście przemysł się rozpędził, reklamy, polityka rządu, bogacące się społeczeństwo, w roku 2010 w samym tylko Pekinie przybyło 760 tysięcy pojazdów. Rynek jest już nasycony, a ulice zakorkowane. Pekin nazywają teraz żartobliwie "ShouDu" - co oznacza "stolica korków". W innych miastach jak Szanghaj, czy Guangzhou wcale nie jest lepiej. W Shenzhen ratują ich jeszcze nowoczesne obwodnice i szerokie drogi główne, nawet po 4-5 pasów w jednym kierunku. Mimo wszystko wygląda to tragicznie i teraz dopiero Chińczycy dostrzegają problem nadmiaru aut.

Czwartek, 13 styczeń 2011

Chiński Nowy Rok ma swoje uroki, ale jest też jedna istotna wada! Już teraz Chińczycy czekają w kilometrowych (dosłownie kilometrowych!) kolejkach po bilety kolejowe! Wiele osób chce wrócić na święta w rodzinne strony, opuszczą takie miasta jak Szanghaj, Ningbo, Pekin, Shenzhen, Guangzhou... aby wrócić do swoich miasteczek i wiosek. Dla nich to normalna rzecz te wszystkie kolejki, przepychanie się, walka o miejsca w pociągach, autobusach a nawet samolotach. Przeciętny Polak by się tym załamał i zamknął w mieszkaniu na cztery spusty. Ja traktuję te ich podróże noworoczne jako wielkie poświęcenie, dla nich to po prostu okazja do odwiedzenia rodziny. Problem polega na tym, że taką okazję uzyskuje w tym samym czasie kilkaset milionów ludzi! Na przykład w Pekinie migracja wyniesie 36 milionów ludzi (przyjeżdżających i wyjeżdżających w sumie w tym okresie świątecznym). To tak jakby cała Polska opuściła kraj a na nasze miejsce na przykład wróciliby Polacy mieszkający za granicą (w okresie 2-3 tygodni). Trudno to sobie wyobrazić nawet, ale tak to funkcjonuje w Państwie Środka.

<<<poprzednie wpisynastępne wpisy>>>

 

 

 

© copyright Bartłomiej Magierowski - wszystkie prawa autorskie zastrzeżone