DZIENNIK
moje zapiski z życia w Chinach
CZYTAJ OD POCZĄTKU, LUTY 2006| <<<poprzednie wpisy | następne wpisy>>> |
Piątek, 2 lipiec 2010 |
W nocy, w centrum Shenzhen widziałem ostatnio taki 'uprzywilejowany pojazd'. W środku siedział gość, niezbyt przyjemna facjata, obok niego kobieta trzymająca białego pudelka. Chińczyk kierował czarnym Mercedesem, a numery rejestracyjne miał zasłonięte tkaniną moro. Tacy ludzie są poza prawem. Nie obowiązują ich żadne przepisy, limity, kontrole, mandaty, nie płacą za paliwo z własnej kieszeni, mają służbowe mieszkania, utrzymują kochanki, są królami życia, a wszystko dzięki partii komunistycznej i systemowi w Chinach. Są nietykalni - o czym już kiedyś pisałem. Podobne auto z zasłoniętymi numerami widziałem ostatnio przed wielkim salonem masażu. I właśnie poszczególne grupy takich ludzi, które w skali całych Chin tworzą wielką armię nigdy nie pozwolą zmienić tego systemu. Są to policjanci, politycy, ludzie show-biznesu, właściciele wielkich fabryk, wielkich korporacji, wojskowi, potomkowie dawnych przywódców czy polityków, lokalne władze. W tym otoczeniu żyje im się po prostu wspaniale. |
Poniedziałek, 5 lipiec 2010 |
Trafiłem dzisiaj ciekawą promocję w hipermarkecie. Kupiłem trzy Snickersy w blistrze razem z... bateriami Energizer AAA. W Polsce to oczywiście nie do pomyślenia, żeby jedzenie, słodycze pakować razem z bateriami. Jak widać w Chinach to normalna promocja! Zjem sobie batony, a baterie przełożę do pilota, ha ha! |
Czwartek, 8 lipiec 2010 |
Czy ja już pisałem o mojej znajomej, która wyszła za mąż jakby przez internet? Chyba tak... wspomnę tylko, że przez internet skontaktowała się z byłym chłopakiem, Chińczykiem, który przebywa teraz w Kanadzie. Jej rodzice bardzo napierali, żeby jak najszybciej wyszła za mąż, ta Chinka ma 28 lat. Tym sposobem spotkali się w Chinach i ożenili w okresie Chińskiego Nowego Roku. Nie wróżyłem niczego dobrego takiemu związkowi. On wrócił do Kanady, ona została tutaj. Mieli się teraz spotkać w Kanadzie, ale... okazuje się, że już nie zależy im na niczym. Pomyślicie pewnie, że chodzi o rozłąke, brak zrozumienia... okazuje się jednak, że poszło o pieniądze, a ściślej o mieszkanie. Rodzice kupili jej mieszkanie - wpłacili pierwszą ratę, teraz ona musi spłacać kredyt. Jej nowopoślubiony mąż nie chce o tym słyszeć i nie interesuje go to mieszkanie. Ona powiedziała, że może przekazać je rodzicom, żeby je odsprzedali albo wynajęli. Jego to po prostu nie obchodzi! Ona szykowała wizę do Kanady, a on zapytał ją, jakie ma priorytety, co zamierza tutaj robić? Po tych pytaniach odechciało jej się przylatywać do niego. W sumie jak widziałem zdjęcia ze ślubu to gość wygląda jak 16 letnie dziecko, jest chudy i niższy od swojej żony. Ta Chinka mówiła nam też, że jej mąż lubi śpiewać, ubierać się modnie, a na noc zakłada maseczkę na twarz. My z żoną tylko na siebie spojrzeliśmy, lekki szok. Ona nie jest też ideałem, jest dosyć uparta. Wyszło na to, że oboje są egoistami i chcą żyć swoim życiem. Pomysł z małżeństwem to presja jej rodziców, z jego strony to może wymóg wieku, że wypada mieć już żonę. Już podjęli decyzję o rozwodzie, ale on musi przylecieć do Chin, a to potrwa. Porażka! Powiedziałem jej: czyli jedynie podnieśliście chińskie statystyki rozwodów? Może dosyć dosadnie, ale co innego dało im to małżeństwo? Oni nawet razem nie mieszkali, nie rozmawiali dużo ani o sobie, ani ze sobą. Totalna pomyłka - głównie wina jej rodziców. W Chinach miliony rodziców postępują tak samo - małżeństwa na siłę, bo już czas, bo wypada, bo córka musi mieć bogatego męża, bo syn powinien mieć żonę, bo córka musi się już wyprowadzić... |
Środa, 14 lipiec 2010 |
Wczoraj pojawiły się spekulacje, czy też plotki na temat Smolarka. Ponoć ten gracz ma szukać pracy w chińskim klubie! O Boże, dlaczego tutaj?! Liga chińska jest naprawdę uboga, byle jaka, nudna, mało komercyjna, nawet Chińczycy nie interesują się rodzimym futbolem. W zasadzie w reklamach, ulotkach, magazynach nie używa się nawet wizerunku chińskich piłkarzy! Nie mają żadnej gwiazdy, nie wyróżniają się niczym, ta liga jest byle jaka i płaska jak lotnisko w Shenzhen. Już nawet Japonia czy Korea Południowa to lepszy kierunek dla piłkarzy z Europy. Przykro na to patrzeć. Najwyraźniej już tylko pieniądze rządzą tym sportem. Jakiś chiński biznesmen zażyczy sobie Smolarka jako takiej maskotki dla jego drużyny i Polski piłkarz przyleci. Przypomnę, że w Chinach gra już Polak Olisadebe i Marek Zając. |
Niedziela, 18 lipiec 2010 |
Wielu ludzi traktuje Hong Kong jako taki cywilizowany, nowoczesny i kulturalny skrawek Chin. Hong Kong jednak taki wspaniały nie jest! Pewnie, że podczas kilkudniowego pobytu będziemy zachwyceni tym miastem, atmosferą, widokami, wieżowcami, ludźmi. Powinniśmy jednak mieć świadomość, że mieszkają tam miliony ludzi, którzy często oszukują innych, aby zarobić pieniądze na życie. Rok temu przewodnik z Hong Kongu tak nakrzyczał na Chińczyka z Chin kontynentalnych, że ten zmarł na zawał. Chodziło o to, że Chińczyk nie chciał kupić biżuterii, a przewodnik ma z tego prowizję. W marcu tego roku przewodniczka z Hong Kongu skrzyczała grupę chińskich turystów za to, że nie kupili niczego w podobnym salonie biżuterii. Wściekła się i powiedziała, że wracają do hotelu i nie będą dzisiaj jedli kolacji! Wszystko zostało nagranę na telefonie komórkowym i zaczęła się afera w Izbie Turystyki w Hong Kongu. Oczywiście Hong Kong z tych zarzutów się oczyści, jako bardzo przyjazne miasto dla turystów. Chińczycy też specjalnie nie będą protestować i nie mają do kogo się odwołać za takie traktowanie. To tylko dwa udokumentowane przypadki, ale co z pozostałymi? Indywidualnym turystom sugeruję być ostrożnym w czasie zakupów, należy szczególnie uważać na sklepy z elektroniką wzdłuż Nathan Road (Tsim Sha Tsui), Kowloon. Jest tam wielu oszustów. Ich typowa praktyka to zagadać klienta, zająć mu dużo czasu, pobrać jakiś depozyt, obiecać super aparat w niskiej cenie, którego tak naprawdę nie sprzedadzą. W między czasie mogą zaoferować coś innego, coś sprzed dwóch lat, czego nikt już nie kupi. Zareklamują to jako nowość, albo jakiś niezawodny model. Na koniec, gdy klientowi się coś nie podoba, obrażą się, albo klienta okrzyczą. Wiedzą, że w ich sklepie robią zakupy ludzie z całego Świata i nie prędko wrócą znów do Hong Kongu - tak więc wychodzą z założenia, że warto ich raz a dobrze oszukać! Hong Kong jest pełen mniejszych i większych cwaniaczków! |
| <<<poprzednie wpisy | następne wpisy>>> |
© copyright Bartłomiej Magierowski - wszystkie prawa autorskie zastrzeżone

