DZIENNIK
moje zapiski z życia w Chinach
CZYTAJ OD POCZĄTKU, LUTY 2006| <<<poprzednie wpisy | następne wpisy>>> |
Czwartek, 7 sierpień 2008 |
Jutro wielki dzień, otwarcie Olimpiady. Będzie wielki show! W Pekinie większość firm ma wolne, w Shenzhen zakończą wcześniej pracę. Ceremonia o 20:08, czyli 14:08 Polskiego czasu. Martwię się tylko, że Polskie media będą to komentowały na takiej zasadzie: "Piękne widowisko, kolorowe smoki, wspaniałe tancerki, ale... proszę sobie wyobrazić, że po Olimpiadzie na tym stadionie będą rozstrzeliwali ludzi!". Nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Będzie wiele takich ALE..., piękne, ALE..., dobrze zorganizowane, ALE... Chińczycy gościnni, ALE... |
Niedziela, 10 sierpień 2008 |
Byliśmy wczoraj na przyjęciu weselnym naszej koleżanki. Przy wejściu para młoda wita gości, panna młoda w imitacji białej, europejskiej sukni. Przy wejściu należy się podpisać w księdze, zostawić obowiązkowy prezent w postaci czerwonej koperty z pieniędzmi, my oprócz tego daliśmy im też upominek. Później około 90 minut siedzieliśmy przy stoliku i czekaliśmy na wszystkich gości. Wodzirej przedstawił młodą parę i gadał jak chińskie radio przez 20 minut. Podano kolację... żaby, żółwie (przygotowane tak, że nie widać co to dokładnie), brakowało jeszcze żubra i byłoby wszystko na Ż. Zupa z gołąbka (ptaka, nie tego z ryżem i kapustą), wieprzowina, ryba, kurczak, zielone warzywa. Panna młoda przebrała się w chińską suknię i podchodzili do każdego stolika z toastami. Na koniec rozdzieliła bukiet na 3 części, miała go rzucać do niezamężnych dziewczyn, ale kawalerowie też się zjawili. Dwóch wysokich chłopaków i jedna dziewczyna złapali bukiety. Żałosna kopia Europejskich / Amerykańskich obyczajów weselnych. Zabrakło tradycyjnych chińskich akcentów. O 20:55 ludzie zaczęli wychodzić. Żadnych tańców, muzyki, a wino zabrali ze stołów, żeby oszczędzić parę butelek i mniej zapłacić za całość... już pisałem o tym kiedyś, że ich wesela są prawie jak nasze stypy. Nie potrafią się bawić. W ich kulturze nigdy nie było tańców podczas wesela. Nie powinniśmy nazywać tego weselem. WESELE - wesoły, owszem oni byli weseli, ale nie tak jak powinni. Nazwijmy to - PRZYJĘCIE MAŁŻEŃSKIE. |
Środa, 13 sierpień 2008 |
Mam teraz "czujnik olimpijski" w postaci moich sąsiadów. Jak słyszę nagle okrzyki za oknem to włączam telewizor - co się dzieje, jakiś Chińczyk znów wygrywa. Znudziła mi się troche ta olimpiada, Chińczycy cały czas wygrywają, podnoszenie ciężarów, siatkówka wygrana z Polską, wczoraj kobieca piłka nożna i wygrana z Argentyną, przed chwilą pływanie. Oni naprawdę chcą pokazać światu, że są zwycięzcami. Ogólnie pomijając aspekty polityczne to przeciętny Chińczyk żyje olimpiadą! Wczoraj na telebimie przed domem handlowym oglądali koszykówkę, zablokowali całe skrzyżowanie, samochody stały w korkach, a niektórzy zatrzymali się na poboczu i też oglądali. Chiny rajcują się olimpiadą i chyba o to chodzi. |
Czwartek, 14 sierpień 2008 |
Polscy sportowcy tak zajęli się polityką i Tybetem, że zapomnieli przygotować się do Olimpiady. A może oni w formie bojkotu nie chcą po prostu żadnego medalu z Chin? Nie przykładają się, bo umówili się potajemnie, że bojkotują medale? Właśnie przed chwilią pani Otylia - czwarte miejsce, dwie Chinki pierwsze i drugie miejsce. Ja już widzę minę gościa, który zapewniał, że wyniki będą lepsze niż w Atenach, że niczego się nie obawia i stanie przed dziennikarzami z otwartą przyłbicą. No to powodzenia! Jeszcze dla porównania dodam, że medale mają już takie biedne i zacofane kraje jak Zimbabwe, Kirgistan, Togo, Uzbekistan, Armenia. |
Sobota, 16 sierpień 2008 |
Oglądałem końcówkę walki szermierczej, w której po trudnych zmaganiach Polak pokonał Chińczyka. Zaskoczyło mnie to, że Chińczyk siedział trzymając się za biodro (nie wiem czy symulował), a Polak skakał z radości. Później nasz zawodnik podszedł do Chińczyka ale on nawet nie zwrócił na to uwagi. Polak skakał dalej, a Chińczyk prawie leżał. Gdy kontuzjowany wreszcie wstał Polak znowu do niego podszedł, ale obaj się zignorowali. Polak zrobił głupią minę i skakał dalej. Ładniejszym zachowaniem byłoby, gdyby Polak nie zważając na wynik podszedł do rywala i zainteresował się, czy nic mu nie jest. Podał mu rękę, pomógł wstać, poczekał chwilę, on tylko skakał i podchodził do Chińczyka jak jakiś kogut. A teraz jak WP opisała końcówkę walki szermierczej pomiędzy Chińczykiem a Polakiem: "Podaje mu rękę, ale ten nie wyciąga do Polaka swojej. Bohater polskiego zespołu przez chwilę cieszy się ze zwycięstwa, po czym wraca do Chińczyka. Liczy, że już ochłonął i chce przybić mu 'piątkę'. Nic z tego! Wang cały czas ma się za oszukanego i nie odwzajemnia gestu Polaka". Jak widać fakty można różnie interpretować. |
| <<<poprzednie wpisy | następne wpisy>>> |
© copyright Bartłomiej Magierowski - wszystkie prawa autorskie zastrzeżone

